Eh, co to były za emocje... :) Całe 15 minut na świeżym powietrzu, razem, sami (nie licząc psa, który oczywiście poszedł z nami). Czyste szaleństwo!
A w skrzynce czekał list.
Walentynka raczej.
Otworzyliśmy kopertę i...
Wzruszenie odebrało nam mowę :)
Była to Walentynka od... Bazylka!
My, rodzicie dzieci niemówiących, nie dostajemy Walentynek. Nie dostajemy liścików, nie dostajemy wyznań. Wystarczyć nam musi szczery uśmiech i roześmiane oczy naszych dzieci. Oczy, z których czytamy jak z książki. I to nam wystarcza. Musi.
Aż tu zdarza się w naszym życiu Ktoś, kto to rozumie, kto widzi nie tylko nasze zmagania z wychowaniem niepełnosprawnych dzieci, ale też nasze tęsknoty, nasze puste plamy, nasze niewypowiedziane marzenia.
I je spełnia....
Dziękujemy wspaniałemu Zielonemu Przedszkolu i CUDOWNYM PANIOM!!!
A oto kulisy całej akcji:
fotografia: Zielone Przedszkole |
fotografia: Zielone Przedszkole |
fotografia: Zielone Przedszkole |
fotografia: Zielone Przedszkole |
fotografia: Zielone Przedszkole |
fotografia: Zielone Przedszkole |
Bazylek jest uroczy! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńjak milo <3
OdpowiedzUsuńRozbrarające!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się! Po prostu wzruszylam. I tym spacerem i ta tęsknotą za prostą komunikacją z własnymi dziećmi i empatia pań z przedszkola i zaangażowaniem Bzyla w realizację planu. :)
OdpowiedzUsuńCoś CUDOWNEGO.Najpiękniejsza jaką widziałam
OdpowiedzUsuń