Jaki jest mój ulubiony dźwięk? Ostatnio jest to głośnie, rozkoszne... chrupanie... Kto chrupie? Bazyliszek. Co chrupie? Czerwoną paprykę! Surową! Klękajcie narody, bo to chwila epicka jest! Baz siedzi i zajada (połowę niestety wypluwając), a ja zasłuchuję się i ładuję akumulatory. Kto pamięta, jak wybredny jest Bazyli i jaki ma stosunek do surowych warzyw, ten zrozumie mój zachwyt i pianie kogucie. Napawam się więc tym dźwiękiem przepięknym i próbuję naładować to, co puste, co ledwo zipie i nie widzi przyszłości w jasnych barwach...
Przed nami dwa tygodnie ferii zimowych... Samo w sobie już brzmi strasznie, bo nigdzie nie jedziemy, będziemy kisić się w domu i próbować nie oszaleć. Jakby tego było mało, obiecałam sobie, ze ściągnę Roszkowi pieluszkę i zrobimy dwutygodniowy trening czystości...
Będzie armagedon, będzie tsunami, będzie siwy dym. Nie wyjdę z domu, ba, nawet nie wyjdę z łazienki! A Baz... Wyjdzie z siebie, bo mama nie będzie zajmować się nim, tylko Roszkiem.
Nie wiem, Kochani, jak to przetrwamy. Od kilku tygodni prowadzę sobie w głowie treningi motywacyjne - że damy radę, że trzeba, że to dla dobra Roszka... Ale podświadomość szepcze: wiej! uciekaj!
Cierpkiego smaczku całej tej sprawie dodaje fakt, że od kilku tygodni Baz obraził się na toaletę i codziennie mam całą pralkę prania... Więc gdy dojdzie do tego Roś - spłyniemy moczem, jak Odrą, wprost w objęcia Bałtyku...
Cóż robić. Nie można dłużej zwlekać. Chłopak rośnie. Z pieluch wyrasta.
Postawa bojowa jest!
Dywany pozwijane są!
Łóżka zabezpieczone podkładami i ceratami są!
Osiemdziesiąt cztery pary majtek są!
Do boooooooojuuuuuu!
PS. Zaczynamy w poniedziałek.
Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńJuż czas najwyższy na Rocha. Powodzenia i nie poddawajcie się!
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za Was :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPowodzenia Kochana!
OdpowiedzUsuń