Endorfinki, a właściwie ich kosmiczna rzeczywistość, pozaginana według dziwnych i obcych nam wzorów - to wielkie wyzwanie nie tylko dla nas, rodziców. To wyzwanie dla całej rodziny i najbliższego otoczenia: dziadków, rodzeństwa, wujków, cioć, pradziadków, kuzynów, sąsiadów, przyjaciół domu, kolegów i koleżanek ze szkoły/przedszkola. Nie da się funkcjonować nie będąc w żadnej, choćby prowizorycznej relacji z drugim człowiekiem. Po prostu się nie da. Jesteśmy od siebie zależni, i sobie potrzebni. Ale jak nawiązać relację z niemówiącym, dziwnie zachowującym się dzieckiem? Jak być dziadkiem, wujkiem, kolegą takiej osoby? To jest bardzo trudne. I tak jak P, i ja co chwilę musimy definiować siebie na nowo jako rodzice Endorfinek, tak samo ze swoją trudną rolą musi mierzyć się nasza rodzina..
Bardzo chciałam mieć szybko dzieci... Najlepiej przed ukończeniem 25 lat. Dlaczego? Możecie się śmiać, bo raczej mało kto myśli o takich rzeczach, ale ja bardzo chciałam, żeby moje dzieci zdążyły się nacieszyć swoimi dziadkami. P. mi świadkiem, że bardzo mnie to męczyło. Nikt nie jest wieczny, a obecność moich rodziców w moim życiu uważałam (i uważam nadal) za jeden z większych darów i bardzo nie chciałam, żeby moje dzieci to ominęło. Więc opowiem Wam w kilku słowach o Dziadkach Endorfinek, bo to nie są nudni ludzie :D
Moje dzieciństwo z nimi było totalnie beztroskie, szczęśliwe, pełne wyjazdów, przygód, miłości i akceptacji. Zawsze przyjmowali mnie taką, jaką jestem. Oczywiście, walczyli z moim bałaganiarstwem, lenistwem, obżarstwem i nadmiernym gadulstwem (z marnym skutkiem), ale na tym najgłębszym poziomie zawsze mogłam być sobą. Sobą! Sobą! Sobą! To najpiękniejszy dar, jaki można dać drugiej osobie, a już na pewno własnemu dziecku... Moi rodzice zawsze mieli otwarte głowy - na inne religie, poglądy, style życia. Trochę przypominali hipisów, ale na szczęście bez narkotyków, papierosów i nadużywania alkoholu. Tata przez jakiś czas praktykował buddyzm. Mama wiele chorowała i przeszła bardzo krętą drogę duchową, ale dzięki temu jest teraz dla mnie prawdziwym autorytetem i przewodnikiem duchowym. Dokładnie tak! Oboje pisali wiersze, tata gra na gitarze. Mama to zwierzę sztuki i teatru, ale również wielka humanistka i altruistka - to ona nauczyła mnie wrażliwości, empatii i troski o innych. Tata to ścisłowiec - fizyk zakochany w astronomii. Zbiera meteoryty, prowadzi małe obserwatorium astronomiczne i pisze z kolegami podręcznik do fizyki. Oboje zabiegani, rozchwytywani, pełni pasji. Zawsze w czymś zaczytani. Nie są ideałami, o nie. Ale ideałów nie ma. Gdyby nie solidny fundament który we mnie wznieśli, nie dałabym rady. Po prostu.
Wracając do dzieci... Oczyma wyobraźni zawsze widziałam, jak Dziadek będzie zabierał chłopców na nocne obserwacje, zwiedzał z nimi Polskę, zabierał w góry i na kajaki. Jak opowie im o wszechświecie i pokaże cuda galaktyk, bo zna się na tym jak mało kto. Czekałam, aż Babcia zacznie malować z wnukami (to też potrafi), opowie im o niezwykłych wyprawach w krainę sztuki i fantazji, zabierze do teatru, a może nawet wystąpią kiedyś w jej spektaklu?
Jest jak jest.... Roszek, od 10 lat jak roczny bobas. Bazyli - choć kochany i rozumny, to jednak z masą trudnych zachować, niemówiący. I Babcia z Dziadkiem - typowi intelektualiści. Jesteście ciekawi, jaki koktajl z tego wychodzi?
Przepyszny!
Zawsze mi było żal moich rodziców i gdzieś głęboko czułam, że nie dałam im takich wnuków, jakich pragnęliby mieć - inteligentnych, twórczych, ciekawych świata. Ale moi rodzice na szczęście są mądrzejsi ode mnie. Poznali sekret udanego życia i od lat go praktykują: przyjmują to, co życie daje, nie siłują się z nim. I KOCHAJĄ.
Endorfinkom nic więcej nie trzeba.
Dziadek należy do Bzylka, Roszek zawłaszczył Babcię. Nie muszą robić wypraw na koniec świata, nie muszą mieć wspólnych zainteresowań, nawet nie muszą rozmawiać. Po prostu są blisko i kochają. I niczego więcej nie trzeba. Nikt nie ma tyle miłości i akceptacji dla moich dzieci jak moi rodzice.... Nigdy nie uda mi się odwdzięczyć im za ten ocean miłości i spokoju. Choć mam 35 lat, ciagle się od nich uczę - spokoju, pogody ducha, pogodzenia i miłości nie oczekującej nic w zamian.
Czasem im to mówię, ale dziś chciałam powiedzieć to Wam: bardzo im za to wszystko dziękuję!
Masz cudownych Rodziców 💙 Znam ich oboje z lo2, Ciebie z widzenia także :) Obserwuję i podczytuję co tam w Waszym ebdorfinkowym świecie słychać :) Dziś zakręciła mi się łezka w oku. To niesamowite jaką jesteście cudowną rodziną! A to co dali Tobie Twoi Rodzice jest największym skarbem :) Zresztą zawsze było po Tobie widać, że jesteś szczęśliwa, trzymaj tak dalej 💙
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńWspaniali wrażliwi ludzie <3 miałam okazje ich poznać i uważam ze są wyjatkowi, niepowtarzali i jedyni w swoim rodzaju :) Widac ze wszystkiemu poświęcają się w stu procentach i z wielką pasją
OdpowiedzUsuńTen wpis wzruszył mnie do łez...
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla Rodziców ❤️
Pięknie, to napisałaś :)
OdpowiedzUsuńMój Staś uwielbia swoją Babcię, moją Mamę i chyba jest jedyną osobą, która akceptuje ją jaka jest. Tak, Stasiowi nie przeszkadza, że Babcia ma demencję, czy też początki Alzheimera. Nie strzela fochów, gdy ona znów mówi o tym samy, po raz setny danego dnia. Nie przeszkadza mu, że się dziwnie ubiera, a wręcz przeciwnie, to wszystko w niej kocha. :)
Pozdrów Rodziców i powiedz im, że są FAJNI.
Cudna opowieść i cudna rodzina :)
OdpowiedzUsuńCudowni! :)
OdpowiedzUsuńIndianko, Indiańskich Rodziców, Magdalenko Kochana,
OdpowiedzUsuńłączysz nas, czytających Ciebie, cenną łączliwością(termin w krytyce literackiej wprowadzony niedawno przez Wroclawskiego polonistę). Wszystkie Mamy wiedzą, ile uważności, czujności i oczu-uszu dookola głowy trzeba mieć przy dwojce zdrowych dzieci(jednym i więcej też, też). Przy Twoich Skarbach to już trzeba mieć zasilanie strugą prosto z kosmosu(poeta wierzy, że wyjątkowość gwiazd polega na tym, że nie można ich skrzywdzić - jakaż ulga!) I TY JE MAGDZIU NA PEWNO MASZ, MASZ TO ZASILANIE, CHOĆ często szepczemy na tarasie,jak dajesz rade? JAK?!
LO2 dało mi poznać namiastkę, malutki skraweczek tego kim są Twoi rodzice. Już wtedy Twój Tata jawił mi się jako Człowiek Pasji, a to z założenia mówi mi, że tacy ludzie są ciekawi, inteligentni i niesztampowi. Nie dziwi mnie więc to co właśnie przeczytałam. Bo też widząc Ciebie tu i tam na tzw. mieście czy koncertach zawsze odbieram Cię jako Człowieka Radości :) Pewnie wiele rzeczy się na to składa, ale relacje z Rodzicami, ich wsparcie i miłość to podstawa naszego poczucia tożsamości. Cieszę się, że jesteś otoczona takimi Ludźmi. Bless :)
OdpowiedzUsuńFantastyczni ludzie. Mam zaszczyt być w gronie ich przyjaciół. Od 40 lat!
OdpowiedzUsuńMałgosia S.