Roszek po roku przerwy powrócił radośnie do lektury swojej ukochanej lektury. Jest to tekturowa książeczka z odchylanymi klapkami, w której Teletubisie liczą do czterech. Liczą i liczą, a Roszek rozkosznie liczy z nimi. Nie ekscytujemy się tym aż tak bardzo, bo tak samo liczył już 3 lata temu, o czym skwapliwie Wam doniosłam we wpisie Liczyrzepa, i nawet filmik zamieściłam.
Coś styczeń ma w sobie, że Roszka co roku bierze wielka chęć na liczenie. Tylko do czterech. I aż do czterech.
Wieczorową porą usiadłam jak zwykle przy łóżkach chłopców i poprosiłam, żeby wybrali książkę do poczytania na dobranoc. Roszek wybrał jedną ze swoich ulubionych - o trzech świnkach, które budowały trzy domki (ze słomy, z patyków i z cegieł) i o złym wilku, który zdmuchiwał im te domki.
Chłopcy się usadowili wygodnie i rozpoczęłam czytanie:
- Były sobie trzy świnki...
- Cztely - zaprotestował Roch.
- Roszku, to jest bajka o TRZECH świnkach - wyjaśniłam spokojnie, bo coś mu się mogło pomieszać i zaczęłam jeszcze raz:
- Były sobie trzy świnki...
- Cztely!
- Trzy świnki, Roszku, TRZY...
- Cztely!
No tak, pomyślałam, chłopak się zafiksował z pomocą Teletubisiów na liczbie cztery i nie odpuści...
Westchnęłam i zaczęłam raz jeszcze:
- Były sobie CZTERY świnki - jedna chciała zbudować dom ze słomy, druga z patyków, trzecia z cegieł, a czwarta z .... betonu!
Chwila konsternacji i nasłuchiwania. Roś nie protestuje. Zadowolony.
Uf, jakoś poszło...
Tak to w naszym domu płynnie przechodzimy od cyfry cztery do domów z betonu :)
Roszek jest po prostu uroczy:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie chciałam sprawdzić, czy nie ma takiej książeczki, w której teletubisie liczą do 10, ale niestety takowej nie znalazłam! Buziaki dla Was!
OdpowiedzUsuń