Baz rośnie na aktora - jest mistrzem dramatu i małych form jednego aktora. Odgrywa przed nami rozpacze, rozdarcia i cierpienia przeszywające do szpiku kości. Widownia, czyli my, najchętniej odwróciła by wzrok od tego spektaklu drastycznego, odwróciłaby uszy i wszystkie zmysły, by nie zwariować. Ale aktora i widownię łączy niewidzialna pępowina i jesteśmy przyspawani do siebie dożywotnio. A i po śmierci nasze duchy będą straszyć się nawzajem. Czarno to widzę.
Ciężkie to dni, które po raz kolejny trzepią mnie po mordzie i przypominają, gdzie moje miejsce we wszechświecie. Pokornieję, przełykając łzy. Wracam do swojego szarego kąta. Tam, skąd czasem odważam się wypełznąć.
Przyszły ostatnie wyniki badań, które wysyłaliśmy w wielu kierunkach, by odczytać skomplikowaną mapę endorfinkowych supełków. Bazyli jest w remisji. Roszek ma...przewlekłą boreliozę.
Wyżalę się Wam w następnym wpisie bo na razie najchętniej poszłabym coś rozwalić. Coś dużego i ciężkiego.
:(
Sily i cierpliwosci, Wam zycze, dacie rade, a probowaliscie nie reagowac na te jeki,krzyki? bo jesli zobaczy ze na nikim nie robi to wrazenia, to po jakims czasie ( po tygodniu, 2 ) da sobie spokoj. Bazyl nie jest pepkiem swiata, i musi to zrozumiec, ze zycie nie kreci sie wokol niego. Niech sie drze, piszczy, a Wy udawajcie ze nie slyszycie, nie mow do niego zeby sie uspokoil, zeby byl cicho, bo wtedy nakreca go to jeszcze bardziej. 3mam kciuki
OdpowiedzUsuńnie przejmuj sie tymi badaniami na “borelioze”: alt-medowe laby wziely za nie kupe kasy zebys druga kupe kasy zostawila na przewlekle i szkodliwe dla dziecka leczenie. Serio, przeszlam to :)
OdpowiedzUsuńLeczenie boreliozy nie musi być szkodliwe. Też jestem przeciw końskim dawkom antybiotyku, które może i krętek zabiją ale przy okazji zniszczą wszystkie organy. Ja dałam radę ścisłą trudną dietą i preparatami ziołowymi. Trwało to kilka miesięcy. Efekt utrzymuje się już 2 lata.
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwałości i oby jak najszybciej przyszło to dobre, albo chociaż ciut lepsze..