Jakoś nigdy nie wpadłam na to, żeby nauczyć Roszka naszych imion. Przecież chłopak coraz więcej i coraz wyraźniej powtarza, to i imiona rodziców znać powinien. Na szczęście na ten pomysł wpadł P. Wieczorową porą leżą sobie przytulona z Bazylkiem i podsłuchuję, jak P. kąpie Roszka i tak sobie gadają:
- Ty jesteś Roszek. Roszek Konieczny.
- Lo-szek!
- Tak Roszku, pięknie. Roszek KO-NIE-CZNY.
- Konieśny.
- Tak, super! Tata ma na imię Piotrek. Tata PIO-TREK.
-Pjotlek.
- Brawo! Mama ma na imię Magda. Mama MA-GDA.
- Mag..g..g..da!
- Brawo!!! - krzyczy P. i ja z pokoju też - A brat ma na imię Bazyli. BA-ZY-LI.
- ..... Kupa!
Hm. :)
Piękne ;-)
OdpowiedzUsuń