Kiedy Bazyli bryka po całym mieszkaniu jak radosne źrebię piszcząc wniebogłosy i śmiejąc się opętańczo, spinam się cała i kulę w oczekiwaniu na finał. Te śmiechy i pobudzenie nie wróżą nic dobrego.
Nie myliłam się.
To była jedyna poduszka w domu, której nie da się wyprać, wypełniona gryką, uszyta przez znajomą w prezencie dla nas.
I nawet wodę spuścił.
Ale da się wysypać grykę, wyprać śliczną poszewkę i uzupełnić nową gryką :) Do dzieła dzielna mamo, nie z takimi wyzwaniami sobie radziłaś :))Bardzo cieplutko pozdrawiam :)Jesteście super, cała czwórka
OdpowiedzUsuń