Ktoś tu poszedł do Nowego Przedszkola...
Głównemu Bohaterowi tej historii nawet powieka nie drgnęła.
Za to ja trzy noce przed miałam koszmary - że Roszek leży na intensywnej terapii i nie pozwalają mi z Nim być. Znaczenie tych snów jest dla mnie jasne - lęk, ze znowu muszę Go zostawić - w obcym miejscu, z obcymi ludźmi. A przecież mój Synek nie powie mi, jak było, czy Mu się podobało, czy nie. Każda decyzja ma swoją hiperwagę i przygniata mnie swym ciężarem. Czy była słuszna?
Stres.
Kiedyś mnie zabije.
Z dwojga złego to lepiej, ze stresuję się ja, a Roszek - wcale :)
To jest taki kochany OKRUSZEK pani MADZIU
OdpowiedzUsuńKochany i dzielny Roszek brawo!
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki, by Roszek dalej został tak stoicko spokojny :). Moźe i Pani trochę się to udzieli?
OdpowiedzUsuńIg
Cudny młody mężczyzna w tym krawaciku.:):)
OdpowiedzUsuńI myślę, że nowe przedszkole może dać nowy impuls Roszkowi. Zawsze jest strach przed nieznanym... ale najczęściej ma on tylko wielkie oczy.
Pani, droga Madziu też śliczna :):)
Ale ladny chlopak!
OdpowiedzUsuń