Nie lubię nowoczesności, miejsc lśniących, gładkich, bez zapachu, bez historii. Lubię zadrapania, rysy, nierówności i pęknięcia. Może stąd się wzięły Endorfinki - z niechęci do doskonałości :) Lubię zapach starości - pomieszanie kurzu, pleśni i zbutwiałych książek. Cenię wspomnienia i miejsca ich pełne.
Lubię chodzić do naszego starego, wysłużonego kina. W tych nowoczesnych brakuje mi powietrza, skrzypienia drewnianej podłogi pod nogami i niewygodnych foteli. W nowych kinach głuchnę po 5 minutach filmu i marzę już tylko o tym, żeby wyjść.
Ale nowe kino miało jedną wielką zaletę - sobotnie poranki dla dzieci - półgodzinne seanse starych, spokojnych bajek. Dla Endorfinek nowoczesne bajki w tylu Shreka i Pingwinów są za szybkie, za długie i za hałaśliwe. Długo czailiśmy się, aż nasze stare kino puści film odpowiedni dla chłopców. Raz to się udało i finał był TAKI.
Nowe kino mijałam codziennie jadąc do przedszkola i narastało we mnie poczucie winy, że jeszcze nas tam z chłopcami nie było...
Aż do dziś.
Zostaliśmy wyręczeni, jak zwykle przez najdzielniejsze pod słońcem Panie Przedszkolanki :)
Zielone Przedszkole było dziś w kinie :D
Zdjęcia; Zielone Przedszkole w Głogowie :)
I chłopcy SZCZĘŚLIWI
OdpowiedzUsuń