Czy rosną nam w domu mali wokaliści? Piotr i ja sporo muzykujemy. Tak już mamy, że bez tego jakby tlenu braknie i człowiek taki nieswój chodzi i struty... A, że szykują nam się jakieś występy publiczne, to pojawił się w naszym domu mikrofon i tzw. piec, czyli głośnik. Rozkładamy się prawie codziennie ze sprzętem i robimy próby. A chłopcy... No właśnie. Roś jest zachwycony! To nasz największy i najwierniejszy fan! Sam wydaje komendy: Mama gra! Tata gra! Słucha uważnie, kiwa się, zna jak nikt nasze piosenki, śpiewa je po swojemu na wyrywki. Za to Bazyli nie lub hałasu i zazwyczaj, gdy my się próbujemy, on w innym pokoju spędza miło czas oglądając bajkę lub bawiąc się swoimi masami. Dla Baza znieść całą (aż półgodzinną próbę) z nami w jednym pokoju to jednak za dużo. I szanujemy to. Bazyli jednak nie oszuka swoich genów, bo ciągnie gościa do mikrofonu jak jego matkę. Ciągnie, że hej. Więc zanim zaczniemy muzykować, Baz ma swój czas z mikrofonem. Włączmy duży pogłos i zaczyna się zabawa. Baza to bardzo intryguje, że słyszy siebie, ale zupełnie inaczej. To świetna okazja, by poćwiczyć troszkę mowę, powtarzanie. Mamy też swoje muzyczne zabawy, ale o nich innym razem.
Mam dla Was filmik, bo pisać o dźwiękach to jak ślepemu obrazy opowiadać.
Posłuchajcie, zobaczcie, jaki nam Freddy Mercury rośnie w domu. Niby nic specjalnego, parę sylab, ale dla nas każda aktywność naszych dzieci, każde zainteresowanie czymkolwiek innym niż gumowym wężem i sznurkiem to powód od wielkiej radości.
Miłego odbioru!
Ooooooooo! Cudowności ! I wypatrzyłam moment, w którym Bazylek wyraźnie i świadomie bawi się dźwiękiem 🙂 Może tędy droga ??? 😘
OdpowiedzUsuńwspaniale! Madziu, Piotrze, łapiecie Strunę, oby Was niosła śpiewająco - ach, zaraz tam śpiewająco - wystarczą drgania, drżenia, wibrowania, głoski, sylabuski. Cieszymy się z Wami!!!
OdpowiedzUsuńWspaniale!
OdpowiedzUsuń