Że będzie to niezwykły dzień dowiedziałam się już przy przebudzeniu... Obudził mnie głos Roszka mówiący wprost do ucha: Mamo....
Mamo! Maaaamoooo! Czy Wy to rozumiecie! Dziesięć lat czekałam na to słowo, wypowiedziane DO MNIE i bez zachęcania, tak z potrzeby chwili. Cóż to był za budzik! Najpiękniejszy!
Ani jedna ani druga Endorfinka nie woła: mamo. Zdarza się, że padnie z ich ust słowo "mama", ale najczęściej wykrzyczane w złości lub jako odpowiedź na pytanie, albo po prostu powtarzane po kimś.
P. i ja od razu spojrzeliśmy na siebie zaszklonymi oczami. Roszek zawołał brata. Zawołał brata do wspólnej zabawy. Odczuł brak jego towarzystwa. Ten nasz Roszek Kosmita, który teoretycznie do szczęścia potrzebuje tylko Teletubisiów i piosenek. Szybko podjęłam temat: Roszku podejdź do Bazylka i powiedz: "Bazyli, chodź".
Roszek wstał, podreptał do brata i powiedział:
- Bazyli, chodź! Kanapka!
A Bazyli uśmiechnął się pod nosem i dołączył do nas.
I tak kilka razy. Bazyli odchodził, Roszek go wołał i Baz dołączał.
Kto nas zna to wie, jaka to radość i jaka niespodzianka! Napawam się takimi momentami, wdycham ich oszałamiającą woń, zapisuję w pamięci na najtrwalszych matrycach.
Bo tylko to się liczy w życiu: chwile z bliskimi, z pogodnym sercem, pełne miłości i ufności. Reszta to nieważny bełkot.
Brawo Roszku!
OdpowiedzUsuńNie znam Was, ale czytam od lat. Rozpłakałam się ze wzruszenia.
OdpowiedzUsuńCudowne wieści :*
Takich pięknych chwil będziecie mieć coraz więcej :) Bardzo się cieszę wraz z Wami i dziękuję Pani Madziu, że się Pani z nami tym podzieliła. Łzy radości są piękne ☺️
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo się cieszę :)
OdpowiedzUsuńCudnie 💘
OdpowiedzUsuń