Kilka dni temu odszedł mój Dziadziuś, senior rodu, w wieku 91 lat.
Odszedł szybko i bez cierpienia.
Świat się na chwilę zatrzymał. I tak być powinno.
Czuwanie przy umierającym, głaskanie jego pergaminowej, pomarszczonej, ale jeszcze ciepłej dłoni, a potem rozmowy, wspomnienia, łzy.
Bo co tak naprawdę w życiu jest ważne, jeśli nie takie chwile? Przy samym rdzeniu. Przy źródle.
Pozwalam sobie na ciszę.
Szukaliśmy jej dziś w naszym lesie.
O tej porze roku - obłędnie magicznym, z tym niskim, mglistym światłem i szarością gnijących liści.
Witaj,czytam ale nie komentuję-choć wiernie kibicuję:)Ale dziś nie mogłam...1,5 m-ca temu pożegnałam swojego Dziadziusia-również seniora w podobnym wieku...wiem co czujesz. Zawsze był dla mnie podporą...i codziennie na mnie czekał, kiedy wracałam z pracy. On-najwspanialsza ostoja i opoka. Teraz przechodzę obok zamkniętych drzwi...i nadal nie mogę uwierzyć...Wiem, obaj nad nami czuwają. Ale to trudne...bo byli z nami zawsze:( Ściskam Cię bardzo serdecznie. Masz wspaniałych chłopaków, wszystkich trzech:) A Ty jesteś bardzo dzielna! Beata
OdpowiedzUsuńPatrząc na te zdjęcia i na Endorfiniki swiat wydaje się lepszy,radośniejszy.Emanujecie pozytywną energią.Jak jest mi żle to wchodzę na Waszego bloga,albo oglądam zdjęcia i od razu chce sie żyć.Pozdrawiam cieplutko.Jesteśmy z mężem zaprzyjażnieni z Siasiem i Marią.Dlatego też śledzę pilnie Wasza stronę.Tak trzymajcie. No i jeszcze Wasze piosenki.Serce sie raduje!
OdpowiedzUsuńLas i mgła to lekarstwo na ból istnienia. Obyście aplikowali je sobie jak najczęściej...Na cmentarzu też mgła...
OdpowiedzUsuńMama
Och ja WAS kocham
OdpowiedzUsuń