Wkraczamy w nowe wymiary.
Roszek - słowa mówionego. I czytanego! Ostatnio otworzył sobie swoją ulubioną książeczkę z Teletubisiami i usłyszeliśmy:
- Enego nia w ainie Eleubisiów...
Bazyli za to rozpoczął z przytupem sezon Acitive: zdarte kolana, zdarty łokieć, kilka siniaków. Pomimo wrodzonej ostrożności - biega, zalicza gleby, hasa po krzesłach, spada, obija się, podnosi, i tak w kółko. Kaskader.
W świecie Endorfinek czas płynie wolniej. Nauka samodzielnego jedzenia zajmuje lata, nauka mowy - lata świetlne, nauka odpieluchowania - wieczność. A jednak posuwamy się do przodu. Jednak przekraczamy kolejne granice. W zabójczym żółwim tempie, ślamazarnie - człap, człap - nadchodzą kolejne umiejętności - nowe ery.
Niezauważalny wręcz, a jednak - postęp.
A jak się zbierze kilka takich małych postępów, to nawet szkła powiększającego nie trzeba, żeby je zauważyć. Znam to, znam. :) Cieszę się z waszych żółwich kroków milowych. Nieważne kiedy, ważne że są.
OdpowiedzUsuńGroszek czyta a Bzyl uprawia parkour :) poszerzanie horyzontów cieszy!
OdpowiedzUsuń