Tup, tup, tup, tup - trzeba podskoczyć - HOP! Tup, tup, tup, tup - HOP! Tup, tup, HOP, HOP!
Chciałbym wziąć obrazek z kubeczkiem segregatora do rączki i pokazać mamie, że chcę pić - ale to nie takie proste: stuk, stuk, stuk, paluszki muszą obstukać dokładnie każdy centymetr segregatora, nim cokolwiek innego będę w stanie zrobić.
Bazyli - idziemy! Tup, tup, tup, tup, HOP (muszę podskoczyć).
I ta lampa! Bezczelnie wisi i mnie straszy! Okropna, przerażająca lampa!
Wiatr wieje za oknem, porusza koronami drzew - wpatruję się jak zahipnotyzowany i mama może sobie do mnie mówić, ile chce. Nic mnie nie oderwie od podziwiania tego spektaklu za oknem.
Poczytaj mi mamo - proszę spojrzeniem i wciskam Ci w ręce moją ulubioną bajkę. I chociaż próbujesz czytać, muszę obstukać te tekturowe kartki, palcami sprawdzić teren - czy nie czai się tam żadna niespodzianka. Wiem, że zasłaniam Ci litery, ale to silniejsze ode mnie, wybacz.
Idziemy do przedszkola - i znów ta kałuża. Mamo, ja muszę ją zbadać nogą, tym nowym butem muszę spenetrować jej odmęty, bo inaczej zakrzywi się porządek świata i spadną na nas plagi egipskie. Nie odciągaj mnie, nie zabraniaj - moja głowa działa według algorytmu niechcianych nawyków, natrętnych przymusów mózgu.
Świat zapewne jest piękny i ma wiele do zaoferowania, ale, wybaczcie, nie skorzystam. Nie zachwycę się pierzastym obłokiem, nie pośledzę wzrokiem lotu odrzutowca na niebie, nie uśmiechnę się do ważki i zaskrońca. Bo będę ZAJĘTY - kręceniem gałązką, stukaniem patyczkiem, przerzucaniem kamyków. Tą pracę też ktoś MUSI wykonać - sama się nie zrobi.
Tyle bym Ci powiedział, Mamo. Że czasem boli mnie głowa, czasem się boję, a czasem czuję się samotny.
Tyle bym Ci powiedział - i kiedyś to zrobię.
A tymczasem postukam sobie w ten plastikowy kubeczek i zagłuszę tę przeraźliwą samotność.
Chociaż na chwilę.