sobota, 30 sierpnia 2014

Zagadka

Uwaga! Zagadka dla bystrzaków!

Roszek rozgadał się niesamowicie. Gadał i gadał i gadał, a my nie mieliśmy pojęcia, o czym. Wreszcie P. rozszyfrował, o co kaman.

Oto szyfrujący Roch. Na zgadywanie macie czas do 2giej minuty - później doznajemy olśnienia.

Powodzenia!!!


czwartek, 28 sierpnia 2014

Jak zrobić zakupy w hipermakecie z dwoma Endorfinkami naraz?

Taka sytuacja:

1 hipermarket
1 wózek
1 paczka chrupek kukurydzianych
1 rodzic
1 autysta
1 Dałnik


Sposób na satysfakcjonujące zrobienie zakupów w tym zestawieniu dusz jest następujący:

1. Dałnika wkładamy do siedziska w koszyku (choć ma lat już 5, ale wygląda na 2-3). Dałnik - z racji swego spokojnego usposobienia - grzecznie siedzi.

2. Z autystą nie pójdzie już tak łatwo, więc używamy przynęty. Do koszyka wkładamy otwartą paczkę chrupek. Autysta zwabiony przysmakiem sam trzyma się wózka i podjada.

3. Robimy spokojnie zakupy, podając od czasu do czasu chrupkę Dałnikowi. Autysta obsługuje się sam.

Sposób genialny, wypróbowany niedawno w asyście P., więc dziś, przypilona pustą lodówką, odważyłam się na zakupy w zestawie 2+1. Pierwszy raz. I co? I nic. Hipermarket stoi, jak stał. Nikt nie ucierpiał - ani personel, ani klienci. Ha!


W tym genialnym sposobie jest jednak jeden słaby punkt...
Chrupki się kiedyś kończą....

Nam skończyły się w połowie zakupów :/

wtorek, 26 sierpnia 2014

Kornik Zgryzota

 

KLASYFIKACJA:


gatunek: Kornik Zgryzota

rodzaj: Gryzicus Szlachtozębus

charakter: zgryźliwy

misja: naruszyć swym zębem wszystko co możliwe

występowanie: nasza chatynka



Kornik Zgryzota przechodzi następujące stadia rozwoju:

Stadium I:
Zaczyna się niewinnie: dyskretne podgryzanie zabawek, ot tak, dla spróbowania nowych smaków i konsystencji. Taki uroczy trzylatek, który zatrzymał się na fazie oralnej.

Stadium II:
Podkradanie gryzaków psa - bardzo logiczne. Są gumowe, pachnące i stworzone do gryzienia.

Stadium III:
Przeszukiwanie nowych zakamarków w celu zdobycia coraz to nowszych, twardszych powierzchni płaskich do gryzienia. W przypadku naszego Kornika są to płyty CD. Bzyl wdrapuje się na krzesło, z krzesła na pianino, sięga na półkę do kolekcji bajek DVD, a gdy już coś upoluje, wyciąga ofiarę z pudełka i gryzie bez opamiętania. Śmierć poniosły dwie Mysie i Pszczółka Maja.

Na razie zaniepokojeni obserwujemy trzecią fazę przemiany Bzyla. Ucierpiały dwa minutniki i empetrójka Roszka. Z przerażeniem wyglądam fazy czwartej. Trzeba pochować kable. Zabezpieczyć tynki. Wzmocnić konstrukcję mebli.

Stadium piąte to ludożerstwo.

niedziela, 24 sierpnia 2014

Nomadowie

Nocą zamieniamy się w nomadów. Wędrujemy, przemieszczamy się, koczujemy, i znów wędrujemy. I tak do świtu...

00.30 - P. i ja kładziemy się spać w salonie
03.20 - Roszek przyłazi do nas do salonu
04.05 - P. przenosi się do naszej sypiali, bo we trojkę jest nam za ciasno
04.15 - przyłażę do P., bo w salonie nieśpiący Roszek ogląda Teletubisie, które nie dają mi spać
05.05 - Roszek skończył oglądać i przyłazi do nas do sypialni
05.10 - P. idzie z powrotem do salonu, bo Bazyli JUŻ nie śpi, więc włącza Mu bajkę i kima przy Teletubisiach i obudzonym Bzylu
05.50 - Roch ciągle nie śpi - kręci się przy mnie w naszej sypialni
06.10 - Roch wreszcie przy mnie zasypia, przybiega Bazyli
06.15 - idę z Bazylim do salonu, żeby nie obudził Roszka
06.16 - P. przenosi się do naszej sypialni i śpi z Roszkiem
06.17 - Bazyli ponownie ogląda Teletubisie - ja kimam obok niego
07. 20 - Roszek już nie śpi - przychodzi na bajkę
07.30 - zwlekam się z łóżka w sypialni
08.00 - całą gromadą pakujemy się P. do łóżka, który śpi w sypialni

Jest niedziela.
Ostatni dzień urlopu P.


Podobno większość ludzkości nocami śpi i w ten sposób doładowuje swoje wyczerpane akumulatory.
Podobno.



piątek, 22 sierpnia 2014

Chmura

Obudziło mnie równomiernie klikanie. Po chwili zaspania i niepewności zlokalizowałam źródło dźwięku - to Bazyli bawił się automatyczną miarką zwijaną - wysuwał i puszczał, wysuwał i puszczał, wysuwał i puszczał. Zasmucił mnie ten dźwięk, jak chmura, która na chwilę przesłania słońce. Poczłapałam do pokoju dzieci z zamiarem pobawienia się z Bzylem, tak po dziecięcemu. Niestety - nie interesowała Go treść książki, tylko mechaniczne podnoszenie klapek w niej ukrytych. I znów chmura zasnuła moje myśli - czy uda nam się kiedyś obejrzeć razem książeczkę - od początku do końca, ponazywać obrazki, spytać i dostać odpowiedzi - kto? co? dlaczego? Czy zbudujemy kiedyś razem zamki z piasku, i te trwalsze - z klocków lub poduszek? Czy położymy misia spać a autom zbudujemy wyścigowy tor na miarę Kubicy? I czy kiedykolwiek moje dzieci odkryją, jak cudowną krainą jest wyobraźnia i rozpoczną podróż jej krainami, gdzie można stać się KAŻDYM i przeżyć WSZYSTKO?

Odpowiedzi na te pytania głucho obijają się o ściany mojej głowy. Bo nie budzi mnie okrzyk: Maaamo! Jestem dinozaurem! Raur! Nie  budzi mnie dziecięca ciekawość: Dlaczego mydło jest gorzkie, skoro ładnie pachnie? Nie budzi mnie tęsknota: Mamo, obudź się i pobaw się ze mną!

Budzi mnie miarowe klikanie - zautomatyzowana zabawa istoty, która, choć bardzo chce, nie potrafi być zwykłym dzieckiem.

wtorek, 19 sierpnia 2014

D o m

Zawitaliśmy w domu. Chłopcy obeszli każdy kąt, wygrzebali z szafek każdą zabawkę i zajrzeli do każdego zakamarka. D o m. Pachnie lasem i spokojem.
Choć autyzmu i zespołu downa nie dało się zostawić w domu, to jednak na swój sposób odsapnęliśmy - od rutyny terapii, od znajomego bajzlu, od monotonii.
Jednak dobrze wrócić.




















 


niedziela, 17 sierpnia 2014

Z wakacyjnego pamiętnika Endorfinek cz.3:

Jeżdżę na Tacie na barana. Nie, żebym chodzić nie umiał, ale tak okrutnie mi się nie chce, że jeżdżę na Tacie ile wlezie (ile Mama nie widzi). A dziś Go orzygałem. Z głębi siebie. Z głębi serca. I Tata wziął to na klatę. Na głowę raczej.
R.

Od kilku dni udawałem, że nie mam autyzmu. Nie będę im siary robił na campingu. Ale dziś zatęskniłem za rozróbą. I był show jakiego polskie Pomorze nie widziało. Bo nie pozwolili mi gryźć płyty CD z ulubioną bajką Roszka. Bezczelni.
B.

Ta dziwna, mokra istota, którą odwiedzamy kilka razy dziennie, bawi się z nami w ganianego. Liże nas po nogach, czasem po portkach, a potem zwiewa. Niezdecydowana taka.
R. i B.

piątek, 15 sierpnia 2014

Z wakacyjnego pamiętnika Endorfinek cz.2:

Mamie odbiło i postanowiła wykąpać mnie w morzu. Trochę jej się to udało.
R.

Ja byłem następny w kolejce...
B.

Zemsta będzie zimna i słona jak morska woda, ale na razie jesteśmy grzeczni. Niech sobie starszyzna odsapnie nieco, w końcu mają wczasy.
R.

Zostawili nas dziś z dziadkami i na plażę po zmroku poszli, jak nastolatki jakieś. Że niby romantycznie tak, bo mają jakąś gromnicę ślubu czy jakoś tak.
B.


środa, 13 sierpnia 2014

Z wakacyjnego pamiętnika Endorfinek cz.1:

Zgubiłem w piasku swój ulubiony kamyk. To był BŁĄD. Mama przekopała pół plaży. Darłem się tak, że plażowicze pomagali szukać.
B.

W przypływie szału wsadziłem głowę w piach. Kolejny BŁĄD. Jak ten piasek chrzęszci w zębach..
B.

Zwiałem. Skorzystałem z okazji, że wszyscy zajęci byli rozpakowywaniem manatek. Znaleźli mnie niestety. Tym razem nie darł się mój brat, tylko mama.
R.

Skoro Bazyli i Mama zainaugurowali wczasy nad morzem wrzaskiem, to ja też nie chciałem być gorszy. Darłem się do 2 w nocy. Trwają debaty czy to zapalenie pęcherza dało mi w kość, czy zareagowałem histerycznie na nowe otoczenie. Sam nie wiem, więc nie powiem.
R.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

JESZCZE

Powróciliśmy z wielkiej Warszawy, z wesela najwspanialszego z możliwych, i zastaliśmy słodkie dzieciątka w czułych objęciach dziadków i cioci. Ale dziś od rana, gdy tylko Bazyli wyczuł zmianę warty - darł się jak opętany. Bo chciał banana (mój domysł). I tu interesy: terapii i rodzinny - się niestety wykluczają wzajemnie. Bzyl mianowicie ma teraz ćwiczyć komunikację, więc dajemy Mu banana w plasterkach, a on za każdym razem ma ładnie pokazać umówionym gestem, że chce JESZCZE. Tylko banan wreszcie się kończy, a Bazyli grzecznie pokazuje JESZCZE, i gdy nie ma ciągu dlaszego konsumpcji - wpada w iście diabelny szał. Bo przecież tak ładnie pokazał JESZCZE, a tu zonk.

I jak Mu wytłumaczyć, że nie może zjeść pięciu bananów pod rząd, choćby nawet wyrecytował mi w języku migowym całego "Pana Tadeusza"?


Uciekamy od takich głupich pytań bez odpowiedzi. Nad morze.
Jutro wymarsz.

PS. Do wszystkich tych, którzy dzielnie trzymają kciuki za Roszkową znajomość z nocnikiem: możecie puścić! Wstrzymaliśmy akcję, tak jak napisałam, dnia 4 sierpnia o godz. 14.45, gdy skończyły się suche majty. Wrócimy do tematu gdy podleczymy pęcherz.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Ojej

Bazyli, za kilka uśmiechów i przytulasków, został sprzedany Babci, Dziadkowi i Cioci. Wczasują się pół dnia nad jeziorem. Roszek kibluje w domu z powodu zapalenia pęcherza (a jednak!) i kuracji antybiotykowej.


***
Pobieranie krwi - Roszek krzyczy:
- Ojeeej! Ojeeeej!
Przemywam Mu siusiaczka Rivanolem:
- Ojeeej! Ojeeej!
Czyszczę Mu uszka:
- Ojeeeej...


***
Jedziemy autem. W radiowej Trójce wokalista DAABu śpiewa:
- Daj się pooooonieść fali ludzkich serc!
I zaraz słyszę Roszkowy ochrypły wokal rockowy:
- Aj sie oooooooooooooonieś!


***
Próbuję ogarnąć walizki, bo czekają nas wyjazdy dalekie, wczasowo-weselne. Ogarnąć chaos domostwa. Ogarnąć zjeżone myśli.

Ojej.


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Potop

Dostałam od terapeutów dokładne instrukcje, jak odstawić Roszkowi pieluchę, raz a dobrze. Poinformowani, przeszkoleni, wyposażeni w ceratę i tryliony majtasów zaplanowaliśmy bitwę.

Wojna podjazdowa polegać miała na tym, że:
- całkowicie rezygnujemy z pieluchy w ciągu dnia,
- nocnik znajduje się w toalecie,
- wysadzamy Rocha co 1 godz. na nocnik, zachęcając do wysiusiania/wykupkania się,
- jak się zsiusia gdzie indziej to nie robimy awantury, ale idziemy na nocnik i tłumaczymy, że tu się
  takie sprawy załatwia,
- Roś pomaga sprzątać miejsca, które zasiusiał,
- siusiu złapane na nocnik nagradzamy (np. kostką czekolady),
- pielucha może wrócić TYLKO na noc.

Na wstępie instrukcji grubymi literami zaznaczono, że aby pożegnać się z pieluchą, dziecko musi spełniać pewne kryteria rozwojowe:
1. potrafi przez 60-90 minut powstrzymywać oddanie moczu,
2. odczuwa parcie na pęcherz
3. ma świadomość, że się zmoczyło
4. potrafi wysiedzieć na sedesie/nocniku 15 minut
5. wykazuje odpowiednią sprawność fizyczną.

I się zaczęło.
Z pola bitwy ocalały dla potomnych moje notatki:

7.00 - siku na nocnik
8.50 - siusiu w majtki
9.15 - siusiu w majtki
9.20 - kupa w majtki
11.00 - siusiu w majtki
11.45 - siusiu w majtki
12.15 - siusiu w majtki
12.30 - kupa  w majtki
12.50 - siusiu w majtki
13.00 - siusiu w majtki
13.20 - siusiu w majtki
13.30 - siusiu w majtki
13.45 - siusiu w majtki
14.00 - siusiu w majtki
14.20 - siusiu w majtki
14.35 - siusiu w majtki
14.45 - siusiu w majtki



Częstotliwość nalotów wroga narastała z każdą godziną. Polegliśmy, gdy skończyła się amunicja czyli czyste majtasy, a wyprane nie zdążyły jeszcze wyschnąć.

Bo ten moczotok może być nerwową reakcją na zdjęcie pieluchy.
Albo zapaleniem pęcherza.




sobota, 2 sierpnia 2014

1

Dziś pierwsza rocznica.
Dokładnie rok temu Roszek zjechał ekspresową windą do piekła, by potem przez cały sierpień mozolnie wdrapywać się po linie do góry.
Bo wciąż widział światło.


Spytałam (trochę żartem) P.:
- Jak będziemy dziś świętować tę rocznicę? Na wesoło, czy na smutno? (bo do dziś mam mieszane uczucia).
P. popatrzył na mnie z politowaniem:
- Przecież to wesoły chłopczyk jest...


No właśnie.


J E S T :)