Piszę rzadko, bo całe popołudnia spędzamy na dworze a w mojej głowie (i nie tylko) dojrzewają nowe projekty muzyczne i ciężko skupić mi się na czymś innym poza rodziną i muzyką.
Nasze bzylkowe ekstermento trwa w najlepsze, ale pojawiło się światełko w tunelu....
Endorfinki od półtora roku biorą leki przeciwpadaczkowe ze względu na zły zapis pracy mózgu (tzw. badanie EEG). Nie widziałam u nich nigdy typowych napadów padaczkowych, więc badanie to zrobiliśmy bardzo późno, za namową pewnej pani doktor, która tylko patrząc na Bazyla orzekła, że on nie mówi dlatego, że ma wyładowania w mózgu. Nie wiem, czy dlatego nie mówi, ale potwierdziły się wyładowania. Leki na padaczkę nie są obojętne dla organizmu, więc bardzo się ich bałam.
W zeszłym tygodniu mieliśmy kolejną kontrolę u naszego neuropsychiatry i orzekł on, że te śmiechawki Bazylka i jego ciągłe posikiwanie w majtki to nic innego jak właśnie objaw padaczki: w mózgu mu "strzela" i nie może nad tym zapanować. Już wcześniej pan psycholog z przedszkola zasugerował mi, że dziwne napady śmiechu mogą być objawem padaczki. Neuropsychiatra potwierdził ten trop. Kropką nad i okazało się badanie EEG, które udało nam się zrobić Bazylkowi, i to we własnym domu! Pani wykonująca badanie potwierdziła, że są wyładowania. Czekamy na szczegółowy opis.
Myślicie, że się martwię. Owszem, bo padaczka niszczy mózg, przeszkadza w rozwoju, a nawet cofa moje dzieci. Ale... poczułam ulgę. Przeszłam już tak wiele z chłopcami, i zawsze gdy przeciwnik na ringu odkrywa swoją twarz i wiem już z kim walczę. łatwiej go wtedy pokonać. Najgorsze są zjawy - mary, bez twarzy, bez nazwy, ulotne. Dokuczają nam okrutnie, a nie mamy pomysłu, co z nimi zrobić, bo nawet konkretnej postaci nie maja, a co dopiero nazwy. Smutnym dowodem na ich działalność w naszym życiu są tylko i aż OBJAWY.
Zwiększamy dawkę leku. Jeśli po jakimś czasie w naszym domu zakrólują suche majty to będziemy w domu.
Trzymajcie kciuki baaardzo mocno!!
PS. Badanie EEG to swoisty koszmar. Opisywałam je dokładnie TUTAJ. Tym razem miła Pani przyjechała do nas w godzinach wieczornych, gdy chłopcy byli już bardzo śpiący. Bazyli dał sobie zrobić wszystko co trzeba i pięknie zasnął z elektrodami na głowie. Zuch chłopak!
Zgadnijcie, kto nie dał sobie zrobić badania? Mimo trzech prób? I nawet jak już zasnął z tył całym ustrojstwem na głowie, to przy najmniejszej próbie poprawienia elektrody natychmiast się wybudzał i rzucał jak dziki dzik w klatce?
No kto?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz