Strony

niedziela, 15 kwietnia 2018

Ekstermento

Wiosna! Wybuchła zielenią, śpiewem ptaków i kwiecistymi dywanami. Co roku czekam na zapach fiołków, które kwitną obok naszego domu, i gdy tylko powieje lekki wietrzyk, wystarczy siedzieć i wdychać oszałamiający zapach.

W tym roku wiosna nie ma szans.... Żaden fiołkowy zapach nie przebije się przez smród, który od grudnia panuje w naszym domu, który zalągł się już w każdym zakamarku, w każdej szczelinie i w każdej fałdzie materiału. Bazylowe ekstermento trwa w najlepsze już czwarty miesiąc i naprawdę zaczynam tracić siły i nadzieję, że to się kiedyś skończy... Każda kupa idzie w majty, a kup tych jest kilka dziennie. Dziś padł smutny rekord sześciu zakupanych majtów, w sumie do godziny siedemnastej Bazyli zdążył założyć już dziesiątą parę majtek i spodni :(

Staram się nie pisać za dużo o tej jego przypadłości wstydliwej, bo chłopak już duży i ma prawo do prywatności, tym bardziej w sieci. Ale nie mam już naprawdę pomysłu, jak Mu pomóc i jak pomóc nam. Chwilowy regres zaczyna przypominać trwałą zmianę, bez widocznej przyczyny. Odwiedziliśmy już nawet doradcę behawioralnego we Wrocławiu, dostaliśmy zalecenia i... nic. System nagród nie działa. Tak, jakby było to poza Bazylem albo miał z tego jakąś ukrytą frajdę.
Śmierdzi nam codzienność, bo taplamy się w ekstermentach przez cały dzień. Roszek skromnie dorzuca swoje jedno, lub dwa dzieła dziennie. Ręce mam suche jak zeszłoroczne suchary, bo myję je mniej więcej co 15 minut.


Bazyli ma 7 lat. Jest dużym, rozumnym chłopcem. Serce mi pęka, gdy biegnie do mnie cały w kupie. Po prostu. Każda matka chce dla swojego dziecka pięknej przyszłości, pełnej sukcesów i wzniosłych chwil, które pamięta się przez całe życie.

My ciągle tkwimy w fazie bazowej. W epoce kamienia łupanego. W podstawach samodzielnej egzystencji. I nie możemy pójść dalej.

Nie chcę ośmieszać mojego synka. To już nie jest opowieść pt. "ups, nie zdążyłem na kibelek", o zabawnej wpadce, o maluszku, który uczy się korzystać z nocnika, o przelanej pieluszce. To opowieść o autyzmie, który z inteligentnej osoby potrafi zrobić niesamodzielne, dzikie zwierzątko.

Kwiecień jest miesiącem wiedzy o autyzmie.

U nas na blogu macie ją z pierwszej ręki, bez lukru i kolorowych balonów, za to w twarzowym sraczkowatym kolorze :(

1 komentarz:

  1. Magdo kochana, tak bardzo wiem, przez co przechodzisz. W okresie odpieluchowywania Julka, po miesiącu sukcesów, gdy miałam już odtrąbić radość, że czysto i sucho, przyszedł regres. Wielki gówniany regres. Trwał pół roku i jak do tej pory najbardziej przeczołgał mnie przez moje boje z ograniczeniami Julka. To był okrutnie trudny czas. Dla nas wszystkich. I też Julian w tamtym okresie potrafił kilka kupali dziennie strzelać w gacie. Przetrwałam. Choć bliska byłam powrotu do pampersa. Życzę wiosny i przebudzenia Bazylowego. Jak najszybszego.

    OdpowiedzUsuń