Przywieźli nas tu znowu. Do tego szumiącego, mokrego Stwora. Postanowiłem brać życie na klatę i... wykąpałem się w nim. Pierwszy raz. Wszedłem powoli, z Babcią. Było strasznie zimno i krzyczałem jak niedźwiedź Grizzly. Ale spodobało mi się. Dostałem czkawki z zimna i trzęsłem się jak osika. Ale wlazłem znowu. A co!
B.
Mam w życiu nowy cel. Zostanę maratończykiem. Muszę ciężko trenować bo do tej pory bieganie nie było moją najmocniejszą stroną... Ale to się zmieni. Przebiegłem dziś na plaży z 10 km. Tam i z powrotem. Tam i z powrotem. Tam i z powrotem.
A najlepsze jest to, że Oni biegali za mną! Tam i z powrotem. Tam i z powrotem. Tam i z powrotem.
R.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz