Strony

czwartek, 30 marca 2017

Osobistość

Powiedzieć, że Bazyli do łatwych dzieci nie należy, to jakby nic nie powiedzieć. Już sam autyzm to zespół nerwic, natręctw i napadów szału. A do tego spektrum należy dodać bzylową osobowość, osobistość jego nieznoszącą sprzeciwu, z dyrektorskim zacięciem, z nieodpartym przymusem docierania poza granice wszechświata rodzicielskiej cierpliwości.

Trudny to charakterek, z autyzmem na dokładkę.

O pierwszych trzech tygodniach wprowadzania nowej diety wolałabym zapomnieć. I Bazyli na pewno też. Wiecznie głodny, wrzeszczący, wspinający się do szafek i przetrząsający ich zawartość w narkotycznym amoku. Zespół odstawienia skrobi. Zespół odstawienia przekąsek typu wafle ryżowe, chrupki kukurydziane, orzechy - od których był uzależniony. Żyliśmy wszyscy jak na polu minowym, spięci i obolali od ciągłej walki o każdy metr wywalczonej przestrzeni - każdy dzień bez złamania się. Ile razy w duchu zarzekałam się, że zaraz wepcham mu do buzi tonę serków homogenizowanych i bułek pszennych, po czym dam przegryźć landrynkami. O tak, desperacja ma smak gumowych opon i zgniłych jajek.

Ale gdzieś głęboko, w  tle, odzywał się cichutki głos rozsądku: Wytrzymaj. Dla niego. Dla Was wszystkich. Bo nie dowiesz się, jak nie wytrwasz. A może to jest właśnie to, co kradnie ci synka? Kradnie jemu życie?

I wiecie co? Daliśmy radę. Nie jest różowo. Spędzam w  kuchni o wiele więcej czasu niż bym chciała. Nie trzymamy nowej diety w 100%, bo zdarzają nam się jeszcze potknięcia. Przyjęłam metodę małych kroczków, bo radykalizmu w żadnej formie nie trawię. Suplementy wprowadzam pomału, jeszcze trochę chaotycznie, ale daję sobie czas. Daję czas nam wszystkim, bo to nie są łatwe zmiany.

I stał się cud. Bazyli po trzech tygodniach złagodniał. Przestał wrzeszczeć. Przestał wyładowywać na nas swoją frustrację. Przestał być głodny. Wrócił do stanu sprzed.

Wielki kamień spadł nam z serca - że te burze to nie na zawsze, nie forever. Że światełko jest, daleko i małe, ale można je wreszcie dostrzec.

Uczę się WIELKIEJ WYROZUMIAŁOŚCI - dla siebie, dla swoich dzieci, męża, przyjaciół i świata. I, paradoksalnie, dzięki temu stać mnie na więcej.


Dzisiejsza kontrola u neurologa dodała mi wiatru w skrzydła:
- On taki jest atypowy bardziej. Za dobrze patrzy w oczy. Warto o niego zawalczyć.

Co własnie czynię :)


2 komentarze:

  1. Cichutko się cieszymy :)

    Pozdrawiamy z Zagłębia Dąbrowskiego

    OdpowiedzUsuń
  2. Słowo niosące nadzieję- z ust specjalisty zwłaszcza- to wiatr w żagle dla rodziców. Warto zawalczyć!!!!! Kciuki trzymam niezmiennie ! :)

    OdpowiedzUsuń