Roś ciągle jest, a my nieustannie przy Nim. Na razie spokojnie. Przy tym załamaniu miał krwotok do płuc. Na szczęście serduszko się nie zatrzymało i nie było konieczności reanimacji. Ale siedzimy na bombie. Tak, jakby płucka i serduszko chciały powiedzieć: jesteśmy zmęczone, dajcie nam jeszcze odpocząć na respiratorze. Dziękuję Wam za wszystkie smsy i wpisy. Proszę, nie dzwoncie do mnie - moja kondycja jest b.krucha i każda rozmowa mnie rozwala od nowa. Wysyłajcie Roszkowi dobrą energię, bo tego teraz OGROMNIE potrzebuje. Staram się trzymać, ale przeraża mnie jednokierunkowość jazdy - jest coraz gorzej. A może to dno, od którego trzeba się odbić? Roszku... :-* Roszku... :-* Roszku... :-*
Madzia, odbijajcie sie a my tu wszyscy trzymamy kciuki, kto wierzący sie modli, ja piję zdrowie Roszka czym się do: kawą, wodą, kompotem ze sliwek!!!! Jeszcze chwila, jeszcze moment!!!
OdpowiedzUsuń3maj się.
ągle jestem z Wami,jak rano otwieram oczy myśle co u Roszka,czym prędzej obrabiam dzieci aby tylko włączyć komputer i doszukiwać się wieści,do męża do pracy nie piszę w smsku co w domu ale co u Roszka.Wieczorem kładąc się spać modlę się o kolejny dzień dla Was z powodzeniem bo wiem jak tam po drugiej stronie jest ciężko.Całuję Was Madziu moja Kochana :)
OdpowiedzUsuńPomimo, że wyjechaliśmy wczoraj z Łodzi, wciąż tam jesteśmy. Siedzimy na korytarzu, nie ruszyliśmy się o milimetr. Cała energia, myśli, wszystko płynie szerokim strumieniem w stronę Roszka.
OdpowiedzUsuńMagda moc dobrych myśli :-* Dużo sił dla Was, dla Roszka! Oby te płucka zaczęły współgrać z serduszkiem... Myślę o Was.
OdpowiedzUsuńMoja mama prosiła przekazać, że wraz z tata codziennie modlą się o zdrowie Roszka ...
OdpowiedzUsuń