Była chwila grozy - pani anestezjolog do nas nie wyszła i już mieliśmy czarne wizje, że reanimuje Roszka. Ale okazało się, że wszystko dobrze. Już byliśmy u Niego - śpi, jeszcze zaintubowany, już sika, serduszko bije równo, saturacje 96 (przed operacją 80)! Następne widzenie wieczorem. Aż strach się cieszyć :D Dziękujemy Wam wszystkim za to, że jesteście z nami! I bądźcie dalej..
Kochana, wszyscy przeżywamy pewnie to co się dzieje tak samo. To ważny dzień i cieszymy się z takich dobrych wieści. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńsuper wiesci!! kciuki dalej zacisniete
OdpowiedzUsuń