Niektóre mieszkają z nami już od kilku miesięcy... Inne nie zagrzeją długo miejsca i znikają wśród leśnej gęstwiny. W domu są dosłownie wszędzie.... Pod szafkami, na dywanach, w szufladach, na stole, a nawet...w łóżkach! Wślizgują się niepostrzeżenie pod kołdrę, pod poduszkę... Gdy ciemną nocą nadepnę takie śliskie stworzenie gołą stopą, przeszywa mnie dreszcz obrzydzenia. Wieczorami grzeją swoje umyte cielska na kaloryferze w łazience, by od rana znowu pełzać po podłodze.
Stwory te mają swego Pana, który rządzi nimi niepodzielnie i rozstawia je (dosłownie) po kątach. To Bazyli - Władca Węży. Zaczynam podejrzewać, że, tak jak Harry Potter, zna ich tajemny język i rozmawiają sobie godzinami. Roch został wtajemniczony przez brata i również zaprzyjaźnił się z wężami. Z Rochem sprawa się trochę komplikuje, bo delikwent próbuje te biedne stworzenia gryźć, a na znęcanie się nad zwierzętami nie możemy się zgodzić!
Bazyli uwielbia chować swoje węże, tworzy tzw. wężowiska np. między łóżkiem a szafą. Potem wielce go cieszy, jak mama biega po całym mieszkaniu, przeszukuje wszystkie szuflady i schowki i rozkłada bezradnie ręce: Było tyle węży, a nie ma ani jednego...
A potem węże dziwnym trafem wypełzają ze swoich nor i znowu się panoszą. Są na tyle bezczelne, że nawet podróżują z nami samochodem i pomieszkują w przedszkolnych szafkach!
Gdybyście nie wiedzieli, z czego ucieszą się moje dzieci.... to już wiecie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz