Strony

niedziela, 12 marca 2017

Przemyt

Matka dzieci niepełnosprawnych ma wiele twarzy. Pisałam o tym wielokrotnie - bywam sprzątaczką, kucharką, dietetyczką, menagerem, terapeutką, logistykiem itp. Byłam nawet szpiegiem.

Przyszedł czas, by zająć się na poważnie bardziej nielegalną działalnością... Mam nowe zajęcie, niedochodowe, ryzykowne wielce i mega wyczerpujące. Zdominowało moje życie.

Jestem przemytnikiem. Od rana do nocy kombinuję. Ukrywam, przemycam, przerzucam przez granice endorfinkowych jadaczek suplementy przeróżne, o smakach i konsystencjach bardzo zróżnicowanych. Bo jak ukryć gorzki proszek (wit. B) w... kawałku parówki? Albo jak nakłonić dziecko, by wypiło kwaśną wodę (wit. C, której nie wolno dosłodzić, bo się nie wchłonie)? Jak wepchać Roszkowi gluta o smaku tektury z domieszką goryczy do jajecznicy?

A jednak da się. Wiedzą to spece od przemytu, wiem i ja. Empirycznie uczę się fachu. Dosypuję, udaję, oszukuję, kombinuję, główkuję. Ta czarna profesja zajmuje cały mój dzień - bo albo szykuję miejsce przemytu (gotuję), albo ukrywam towar (dosypuję, podgrzewam, odmierzam), albo przemycam - czyli karmię delikwentów. A przeciwnik mój to Branża Celnicza, na czele z Bzylem - Głównym Inspektorem Izby Celnej. Jego przydomek to "Oko i Szkiełko", każdy kęs obejrzy pięć razy, obwącha, zbada wargami, czubkiem języka, i dopiero po tych kontrolach paszczękę otwiera nieufnie. A nawet gdy towar wyląduje tam, gdzie trzeba, czyli w przedsionku zwanym jamą ustną, nastąpić może odmowa przejazdu, zwrot nieoczekiwany pluciem potocznie zwany. A gdy cudem jakimś przechytrzyć się uda Głównego Inspektora, to czeka nas jeszcze przeprawa z jego Asystentem, Rochem Wybrednym, co z coraz większym zapałem szkoli się w kontroli granicznej i coraz częściej zatrzymuje moje przesyłki, odmawiając im wjazdu w czeluście swego brzuszka.

I jest zabawnie. Czasem frustrująco.

Na razie, po dwóch dniach nowego fachu przelicznik mam niezły - jakieś 70% przemyconego towaru trafia tam, gdzie trzeba :) I tylko, żeby ten interes okazał się opłacalny...

2 komentarze:

  1. Trzymam kciuki, żeby się opłaciło....mocno!!! :):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę cierpliwości :)
    Matka - największego niejadka w Polsce.

    Pozdrawiam z Zagłębia Dąbrowskiego

    OdpowiedzUsuń