Strony

czwartek, 31 marca 2016

Saper

Codzienność z Bazylim jest jak slalom po polu minowym - strach, w co się wdepnie za chwilę... Jest miło, spokojnie, nudno wręcz, i nagle... Potrzebny jest zapalnik. Zapalnikiem może być wszystko:
- ulotka, która wypadła z Bzylowej rączki, a pech chciał, że akurat jedziemy autem,
- paczka chrupek, która nagle okazuje się być (już) pusta,
- listek, który Bzylowe rączki podarły i niestety nie da się go wskrzesić,
- ziemniaczki, które pieką się w piecu 45 minut, a nie, jak chciałby Bzyl - sekundę,
- te same ziemniaczki, które po wyciągnięciu z pieca są gorące, a nie w sam raz (jakby życzył sobie Bazyli)
- wspomnienie banana, które nagle atakuje Bazyla ze wzmożoną siłą, nie dając spokoju i powodując potworne ssanie w brzuchu,
- kurtka nowa, nieoswojona, we wrogim Bzylowi fasonie i kolorze,
- muzyka, a raczej jej brak, gdy złośliwy palce mamy wyłączył ją po godzinie grania,
- itd., itp., ect....

Nie wiemy, co czai się za rogiem, w jaką nową, stresogenną sytuację wdepniemy tym razem. Co w tej kudłatej głowie się zrodzi - wściekłość, żal, rozpacz?

Objawy są te same - choć uczucia różne - wrzask, pisk, rzut na glebę i konwulsje epileptyka. Natychmiastowa utrata słuchu i zdolności rozumienia mowy ludzkiej. Zaciekłość, upór, złośliwość.

Zmęczeni jesteśmy tym polem minowym. Wybuchami wścieku. Uporem maniakalnym.

A przecież nie wszystko stracone - migają mi w głowie urocze slajdy: Bazyli pierwszy raz zjada makaron ze szpinakiem, Bazyli pierwszy raz robi kupkę na kibelek (a nie w majty), Bazyli uroczo uśmiechnięty, czule przytulony, rozumny, spokojny...

Bazyli Do Rany Przyłóż, Bazyli Cierpliwy, Bazyli Miłosierny.

I druga strona medalu - Bazyli Torpeda. Bazyli Choleryk.
Bazyli Saper.


2 komentarze:

  1. Śledzę Pani bloga już od dawna. Jestem zafascynowana każdym wpisem i czekam z niecierpliwoscią na kolejny. Pani lekkosć i trafnosć piòra jest doskonała. Powinna Pani wydac ksiązke, aby wiele osób dostąpilo zaszczytu czytania tak wrazliwych tekstow. Sama pracuje w szkole specjalnej i staram sie rozumieć Panstwa problemy.

    OdpowiedzUsuń