Strony

środa, 30 lipca 2014

Bumerang

Dziś jest mnie stanowczo za mało na jednego Bazyla i jeden autyzm. Choć dużą kobietą jestem. To nie wystarczam, kurczę się w środku chyba, karleję pod naporem autystycznych rewelacji mojego Syna. Bo autyzm to bardzo przykra sprawa jest, nie do polubienia.

Choć terapia postępuje i posuwamy się ciągle do przodu, to pewien neurotyczny zestaw powraca jak bumerang: wycie jak syrena, z powodów ważnych, z byle powodów, i bez powodów. Bzyl robi to również z nudów, z irytacji, z radości. Nie można tego ignorować. Dźwięk tnie jak nóż i poranieni jesteśmy. Całą rodziną. Bazyli znalazł, oprócz krzyku, nową formę komunikacji. Bije mnie, ciągle, o cokolwiek. Tak nawiązuje ze mną kontakt, to jest Jego ze mną relacja. Nie jest to bicie mocne, przepełnione agresją. To raczej irytujące poklepywanie, które doprowadza mnie do obłędu.

Patrzę na Roszka, który wreszcie zaczyna robić wyraźne postępy, i zastanawiam się, jaki by był teraz, gdyby nie podarek od losu - młodszy brat autysta. Bo podobno starsze, zdrowe rodzeństwo ma nieoceniony wpływ na rozwój Dałniątek. Roszek patrzy na brata i nie rozumie - o co tyle darcia mordy, tyle hałasu, czemu rodzice wiecznie źli i wiecznie wkurzeni, czemu nie możemy spokojnie zjeść obiadu, pójść na spacer, pojechać w gości, pobyczyć się na łóżku?

Autyzm, oprócz Bzyla, pożera całą naszą rodzinę.


Płaczę skulona w kąciku.
Bzyl (a może autyzm?) śmieje mi się w twarz.

4 komentarze:

  1. Madziu!Jeśli chodzi o wycie to nam funduje to Gabrysia :( Straszne to jest,wyniszcza psychikę.O masz nawet obecny poranek.Jestem sama bo Grzesiek na kurs miesięczny pojechał,siedze przy kompie,Bartek bawi się samochodami i śpiewa piosenke,Gaba obok w leżaczku trzepie się z pięści po gębie i wyje,wyje,wyje.Taki bezwarunkowy jęk na wszystko.Jęk który nawet w trumnie będę słyszeć :( Jutro mamy jechać na wieś do znajomych,ciesze się ale i obawiam bo wiem co będzie z Gabi,zaraz trzeba będzie szukac jej pustego pokoju gdzie będzie mogła pobyc sama-bo jak jest sama to nie wyje ... Marne to pocieszenie ale wiedz Kochana że doskonale wiem o czym mówisz ...

    OdpowiedzUsuń
  2. przytulam - wiem o czym piszesz , i , dobrze , ze piszesz :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. I znów jak prawie zawsze piszesz Magda tak że nie mi słów brak..... Mi terapeutce zamykasz gębę i przez Ciebie sto razy pomyślę zanim powiem coś rodzicowi autysty.
    big hug
    B

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że wyjątkowość waszej rodziny mnie zaczarowała, głownie jako terapeutę, a dopiero potem jako mamę niepełnosprawnego dziecka. Bo jaka to przewrotność losu, że macie dziecko z zespołem Downa czyli dziecko, którego najmocniejszą stroną jest rozwój i umiejętności społeczne i dziecko z autyzmem, który dokładnie z tą sferą ma największy problem. To jest tak zaskakujące i przy tym tak trudne do pogodzenia. Mama Kajetana

    OdpowiedzUsuń