Wylała się z Roszka cuchnąca maź.
Dołem.
Potem górą.
Z Bzyla tylko dołem.
Mając świeżo w pamięci ostatnie KATHARSIS, jakie przewaliło się przez naszą rodzinkę całkiem nie tak dawno temu, poczyniliśmy z P. błyskawicznie odpowiednie przygotowania: miski są, szmatki, wydzielone miejsce na brudną odzież, Smecta, wyparzone bidony, mydło antybakteryjne... Jednym słowem: siedzimy w okopach i czekamy. Jesteśmy gotowi.
Jutro nasz blog obchodził będzie pierwsze urodzinki! Ciekawe, że dokładnie rok temu, gdy P. umieścił pierwszy wpis, sytuacja sraczkowo-wymiotna również miała miejsce, tyle że na oddziale kardiologicznym łódzkiego ICZMP.
Tradycja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz