Roszek został przeniesiony na oddział Intensywnej Terapii. Dla Niego oznacza to więcej spokoju i własne akwarium (boks), a dla nas - że możemy być z Nim od 13 do 22 :-). Dlatego nie odbieram telefonów - jesteśmy dostępni do 13tej a potem mamy randkę z Synkiem. Z wiadomości medycznych: dziś zrobili prześwietlenie płuc i jest ociupinkę lepiej, ale tylko ciut ciut. Jutro próba odstawienia leków na zwiotczenie. Czas z Rosiem spędziliśmy twórczo czas śpiewając Mu kawałkh z przesłaniem: "Get up, stand up! Stand up for your rights!" Marleya albo "Mamy czas, mamy czas, mamy czas, czas nie goni nas" Arki Noego. Rosiek - get up!
Dobre wieści. Warto było czekać. Przytulam.
OdpowiedzUsuńDołączam się do tych śpiewów. czekam by z każdym wpisem było lepiej. ściskam (mimo, że osobiście się nie znamy, bardzo o Was myślę i te dobre myśli posyłam)
OdpowiedzUsuńzatem: get up, stand up!!
Ciut-ciut to już dużo! Cieszę sie, że możecie z Roszkiem tyle godzin spędzać. Jakby co to surowe jajka podeślę, żebyście czyste nuty wyciągali przy tych śpiewach. ;)
OdpowiedzUsuńTrzymajcie sie kochani, jesteśmy z Wami (całe Space of Grace). Kiedy spiewamy "Twoje ręce to mój ląd" w sposób szczegolny myslimy o Tobie, o Was. Pamiętamy w modlitwie :-)
OdpowiedzUsuńjestescie wspanialymi rodzicami :) a ciut ciut to zawsze krok w przod. Dzielny Ros :*
OdpowiedzUsuń