Stan Roszka stabilny. Nastawiłam się, że teraz długo będzie leżał zwiotczony i na 100% respiratora, a tu NIESPODZIANKA! Odstawili leki zwiotczające i zmniejszyli parametry na respiratorze! I mam znowu obudzonego Roszka :-) Więc znów ciut nadganiamy. Oby już tylko do przodu. Miałam wczoraj potężny kryzys. Ale akurat wczoraj przyjechali moi rodzice z siostrą i Bzylem. I NIE BYŁAM W TYM SAMA. Wszyscy płakaliśmy i dodawaliśmy sobie sił. Jestem szczęściarą, że ich mam! No i wytuliłam Bzylka. Nie wypytuję już lekarzy o rokowania i szanse. Roszek żyje i TYLKO to się liczy. Kciuków nie puszczajcie! I dziękuję za wszystkie słowa otuchy..
Ręce składają się do oklasków!!!!!! Brawo! Brawo! Brawo!
OdpowiedzUsuńBogu niech będą dzięki!!!! Jak ja się zżyłam z waszą historią. Pierwsze co robię po przyjściu z pracy to zaglądam do Was. Mocno trzymam kciuki!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTeraz będzie już tylko lepiej, przyszywana babcia Roszka jak sama zresztą się nazwałam trzyma kciuki i przesyła buziaki.
OdpowiedzUsuńRoszku, Dzielny Wojowniku, nie poddawaj się! :* dobrej nocy Wam życzę! :)
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki nadal. Roszku, trzymaj się!!! Madziu, jeszcze trochę cierpliwości i musi być dobrze.
OdpowiedzUsuńTrzymamy mocno kciuki. Roszku wracaj do nas, Milo zaprasza na męskie spotkanie ( samochody, klocki, piaskownica ...). Madziu będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńWspaniałe wieśći :)))
OdpowiedzUsuńJak dobrze! jesteście bardzo dzielni i wspaniali, wszyscy....
OdpowiedzUsuńŚcisk żołądka troszkę odpuścił, choć nieznajomam... Tym bardziej modły wznoszę!
OdpowiedzUsuńMadziu, trzymam kciuki za Roszka i za Was.
OdpowiedzUsuńKochani trzymajcie się, pamiętam w modlitwie
OdpowiedzUsuń