Wczoraj szczęśliwie wróciliśmy do domku. Stan chorego: zadowalający.
Tego samego dnia co my, do szpitala (ale innego) pędził karetką inny dzielny chłopczyk, który, tak jak Roś, miał w życiu pod górkę.
Piotruś już nie wrócił do domku.
Dziś Go żegnaliśmy na cmentarzu.
Bardzo się staram, żeby na tym blogu było radośnie, pomimo nie zawsze radosnej aury w realu.
Ale dziś się tak nie da.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz