Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie...
Chłopcy mają katar. Funkcję Najlepszego Przyjaciela Domu czasowo pełni inhalator. Tak jakoś się utarło, że przy inhalacji śpiewam im piosenkę z Pszczółki Mai. Jedna inhalacja jednego Łobuza to jakieś 7 kawałków o Mai. I teraz sama nie wierzę w to, co zaraz nastąpi - na Roszkowym blogu zagości na chwilę matematyka, z którą, delikatnie (a nawet bardzo delikatnie) mówiąc, nigdy nie było mi po drodze. Otóż 7 kawałków o Mai razy 2 Łobuzy, razy trzy inhalacje dziennie, daje razem.. jakieś 42 pioseneczki o małej pszczółce każdego dnia. Czyli w tym tygodniu odwaliłam czarną robotę za Wodeckiego.. 294 razy!
Maju, cóż zobaczymy dziś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz