środa, 10 kwietnia 2019

Kto tam? Kto jest w środku?




Stanęliśmy wczoraj z Bazylim na komisji. Nie wojskowej na szczęście, a orzekającej o niepełnosprawności. Bzylowe orzeczenie wygasło i trzeba od nowa stwierdzać, czy kolega jest pełno czy niepełnosprawny. Jest taki trend, by o autyzmie mówić jak o odmienności neurologicznej i nie traktować go jako wadę, a po prostu inny system operacyjny. Może i tak jest, ale Bazyli ewidentnie traci na tym, że ma autyzm, więc niepełnosprawność to jest.

Więc stawiliśmy się. Pierwszy raz w innym mieście.
Już w poczekalni Bazyli uświadomił całe Starostwo Polkowickie, że przybył i że jest niezadowolony. Troszkę mnie to stresowało, że tak wrzeszczy i się wije na podłodze, a ludzie w popłochu uciekają spojrzeniami, ale myślę sobie:  przecież jesteśmy w miejscu, gdzie orzeka się o niepełnosprawności - jednym z niewielu miejsc na ziemi, gdzie obecność osób sprawnych inaczej powinna być oczywista i na miejscu. To mnie uspokoiło.

Doczekaliśmy się. Nawet szybko przyszła nasza kolej.
Pierwsze drzwi - Pani psycholog lub pedagog. Miła, serdeczna. Bazyli wkroczył, pojęczał chwilę i zaczął swój rytuał wężowy czyli monotonne uderzanie gumowymi wężami o podłogę.
Pani spojrzała ze współczuciem:
- Znaczny? [chodzi o stopień niepełnosprawności intelektualnej, są cztery: lekki, umiarkowany, znaczny i głęboki].
- Nie. Lekki. Przynajmniej w papierach - dodałam szybko.
- Lekki? - Pani niemal się zakrztusiła własnym zdziwieniem - Niemożliwe!
- Tak ma w papierach, bo wyszedł w testach na pograniczu lekkiego i umiarkowanego. Ale będziemy zmieniali na umiarkowany.
- Acha.

I zaczęłam swój wywód, jak to prawdziwy Bzyl nam się ukrywa pod masą najdziwniejszych dziwactw, uporów, manii i schematów. Jak pod wymownym milczeniem skrywa być może swoje rozczarowanie światem i swoje zdanie na co niektóre istotne dla ludzkości tematy. Jak się chowa za śmiechawkami, głupawkami i wiecznym pojękiwaniem, jakby z nudów i z przyzwyczajenia.

Bo tak to z Bazem jest. Najprostsze zadania go przerastają, albo nudzą. Oporuje, odgrywa niezliczone role. To aktor niezrównany - mówią Panie w szkole. Wczoraj powiedział słowo KAWA, bo akurat się zamyślił i mimowolnie powtórzył za panią. Zaśmiał się inteligentnie, gdy kolega pomylił nazwę miesiąca. Siedział autentycznie smutny i przytłoczony, gdy opowiadam Pani doktor, jak źle funkcjonuje. Był tak przybity, że zaraz dodałam do niego: Bazylku, muszę to wszystko Pani opowiedzieć, ale pamiętaj, ze jesteś kochanym, fajnym chłopcem.

Jak to jest z tym autyzmem? Wyżera umysł kawałek po kawałku, nie zostawiając za wiele, czy tylko wypuszcza zasłonę dymną, by prawdziwe JA nie mogło wydostać się na powierzchnię?

Zacytuję moje ulubione słowa Kasi Nosowskiej. Już kiedyś je tu przytaczałam, ale są tak w punkt, że nie mogę się powstrzymać przed zrobieniem tego ponownie:

chciałabym móc zanurzyć głowę
w strumieniu Twojej świadomości
bezpowrotnie
chciałabym przez judasze oczu
Twoich łagodnych 
spojrzeć 
kto tam?
kto jest w środku?

|Katarzyna Nosowska/





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz