wtorek, 16 lutego 2016

Jak nakarmić niejadka?

Jedynym niejadkiem w naszej rodzinie jest Bazyli. A raczej wybiórczojadkiem, bo ciągle coś je, ale nie to, co byśmy chcieli... W dziedzinie gotowania czasami przechodzę sama siebie, całą rodziną jemy zdrowiej - bez glutenu, bez nabiału, bez mięsa, dużo kasz, dużo warzyw, zup... A Bazyli... Hm... Czasem zje kilka łyżek pomidorówki z kaszą jaglaną, czasem w ziemniakach uda się przemycić troszkę kalafiora lub brokuła. Kaszę jaglaną zje, owszem, ale w formie czekoladowego ciasta (bez cukru) lub szarlotki. Tylko na słodko.

Roszek jest za to jadkiem wspaniałym - nie podjada, nie marudzi, ale, gdy przyjdzie pora, głośno domaga się swego: am, am! I pałaszuje, co dobra Mama dała, do ostatniej kropelki i ostatniego ziarenka. A potem zagląda w cudze talerze, dosiada się do jedzącego P. i niewinnie mówi: am....

I tu przechodzimy do meritum! Jak nakarmić niejadka?
Posadzić go do stołu z bratem wszystkojadkiem!

Taka sytuacja:
Jemy risotto z warzywami - palce lizać! Dla Bazyla forma sypkiego ryżu z różnokolorowymi warzywami jest nie do przełknięcia, więc modyfikuję dla Niego danie - dodaję jajo, blenduję i smażę kotleciki.
Więc pałaszujemy wszyscy... oprócz Bzyla. Po Jego minie widać, że nie bardzo, że nie będzie tak nisko upadał, żeby jeść jakieś tam ryżowe kotlety, nie i koniec. Nie naciskałam. Roszek zjadł całą swoją porcję. A potem... jak gdyby nigdy nic obszedł stół dookoła (chłopcy siedzą na przeciwko siebie) i zabrał z Bzylowgo talerza kotlecik. Po czym spałaszował ze smakiem.

I to wystarczyło.
Bzylek natychmiast zasiadł do stołu i zjadł co trzeba.

Takie to proste! :)

2 komentarze :

  1. To chyba zawsze działa i w każdym gatunku , już dziadek i babcia mi takie historie opowiadali jak byłam mniejsza i młodsza ;) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię twój blog choć niewiele nas łączy - oprócz tego że mam synów w podobnym wieku, ale zgoła inne problemy, lub raczej żadnych problemów jeśli spojrzeć na to z innej, np. Twojej, perspektywy.:-) Już kiedyś Ci pisałam że doceniam bardzo i podziwiam za to że bierzesz życie jakim jest, cieszysz się "wielkimi drobnostkami" - Twój blog jest dla mnie odtrutką na wszelkie "przejmowactwo". :-) Chciałabym kiedyś poznać Ciebie i Twoją rodzinkę. I moc Wam pomagać tak jak Th pomagasz mi. Pozdrawiam, I.

    OdpowiedzUsuń