środa, 27 stycznia 2016

Puzzle

Czasami zdarzają się takie chwile, że nagle zza ciemnych chmur wyjrzy słońce, oślepi nas swoim blaskiem, pogłaszcze po twarzy boskim ciepłem...

Dziś wieczorem Roś zaświecił niczym supernowa i ogrzał nas swoim blaskiem. Na chwilę porzucił swą bezpieczną skorupkę tumiwisizmu i pozornej bierności i zapragnął czegoś więcej. Zapragnął pożyć.

Ledwie skończyliśmy jeść obiadokolację, a już Roszek zeskakuje z krzesła, łapie mnie za rękę i ciągnie za sobą. Lekka konsternacja - zazwyczaj odchodzi od stołu i ma nas gdzieś. Więc biegnę za Nim, pełna radosnego oczekiwania, szepczę do P. podekscytowana : Pan wybaczy, Mój Synek Mnie Potrzebuje! Roś gramoli się na nasze małżeńskie łoże i już wiem, co będziemy robić. A więc czytamy... Roszek wybiera książeczki, pięknie słucha, dopowiada niektóre słowa. Bazyli, wyjątkowo, postanawia nam nie przeszkadzać. Czuje chyba, że brat ma swoje pięć minut. Po przeczytaniu dziesięciu różnych książeczek następuje króka pauza - Roszek wraca do swojego ulubionego zajęcia - macha ścierką, kręci nią młynki jak gimnastyczka artystyczna długą wstążką. No i po zabawie - myślę ze smutkiem.

Ale nie - Roszek nabrał sił i już ma nowy pomysł. Podchodzi do pokrowca:
- Gitaja.
- Chcesz gitarę, Roszku?
- Kak!

Więc wszczynam alarm, wołam P., że szybko, że Syn sobie życzy, że jest impreza...
P. rzuca wszystko i już się montujemy, już rozsiadamy się u chłopców w pokoju, brzędk, brzdęk, P. gra, ja śpiewam. Roś szczęśliwy. Przynosi mi bębenek.
- Mam grać na bębenku, Roszku?
- Kak.

Po wspólnym, muzykowaniu, po wieczornych toaletach i obowiązkowym kakałku z mleka ryżowego zarządzam czas na spanie. Ale nie tym razem, nie dziś, Mamo. Roś gramoli się na meblościankę. Już przeczuwam, już wiem, ale pozwalam Mu samemu pokazać.
- Co chcesz, Roszku?
I mała łapka wędruje na półkę, ku dużym, poskładanym jedne na drugich, pudełkom.
- Pu - zle.

Chwilę walczę ze sobą. Jest późno, powinni już zasypiać. Ale takiej okazji, takie promocji nie można przegapić. Więc wyciągamy pierwsze puzzle (dla dwulatków) i składamy kotka, pieska, papugę i królika. A raczej ja składam, a Roś udaje, że pomaga (to dla Niego wciąż za trudne). Bazyli - jakby Go ktoś zaczarował - nie przeszkadza, przygląda się z daleka.
- Ułożyliśmy, Roszku - mówię - Koniec.
- Pu - zle - pulchna rączka wskazuje następne pudełko.

Ułożyliśmy.
Sześć pudełek.
W tym dwa, których Roś nigdy sympatią nie darzył i unikał jak ognia.


I tak oto kilka słów wypowiedzianych przez sześciolatka z zespołem Downa wystarczy, by było święto, by była feta, by był szał.

Bo przez chwilę Roś do nas wrócił. Przez chwilę zainteresował się światem, zabawkami, wspólną zabawą. Wyszedł z inicjatywą. Poprosił. Wybrał.

Dla nas to bardzo dużo.

Na chwilę mogłam poskładać swoje własne, wewnętrzne puzzle i po prostu POBAWIĆ SIĘ Z WŁASNYM DZIECKIEM.

Czy to tylko epizod?
A może początek...?


9 komentarzy :

  1. Mysle, ze to początek, trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno początek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rytm, z jakim, Madziu, potrafisz akompaniować zdarzeniom słowem, to dla nas najbogatsza MUZYKA.
    Ja dzisiaj też puzzle z Hanią, tylko, że jest ich tak dużo, że ja odegram rolę Roszka, a Hania Twoją!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, łzy mi stoją w gardle i w oczach. Ale to łzy szczęścia! Czekam na więcej takich historii!

    OdpowiedzUsuń
  5. „Chciałbym żebyście pamiętali, że bycie szczęśliwymi nie oznacza posiadania nieba bez burz, dróg bez wypadków, pracy bez trudu, relacji bez zawiedzeń. Być szczęśliwymi to odnajdywać siłę w przebaczeniu, nadzieję w walkach, pewność na scenie strachu, miłość w nieporozumieniach. Być szczęśliwymi to nie tylko doceniać uśmiech, ale także zastanawiać się nad smutkiem. Nie tylko świętować sukcesy, ale wyciągać lekcje z upadków. Nie tylko czuć się radosnymi pośród aplauzów, ale być radosnymi w anonimowości. Być szczęśliwymi to uznawać, że warto żyć, pomimo wyzwań, nieporozumień i okresów kryzysu. Być szczęśliwymi to przestać czuć się ofiarą problemów i stać się aktorem własnej historii. Być szczęśliwymi to nie tyle mieć doskonałe życie, ile raczej umieć wykorzystywać łzy, by nawadniać tolerancję. Wykorzystywać straty, by wyrabiać cierpliwość. Wykorzystywać błędy, by kształtować pogodę ducha. Nie wypierać się nigdy osób, które się kocha, nie rezygnować nigdy ze szczęścia”

    Papież Franciszek

    -------

    Jesteście niesamowici - każde z osobna i wszyscy razem - Endorfinkowa Rodzino. Uściski dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie, zazdraszczam :) oby trwało !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Madziu jak wspaniale umiesz oddać daną chwilę, już widzę szczery uśmiech Roszka, gdy z układanki wyłania się postać kotka lub pieska. Jesteście cudowni. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń