piątek, 15 stycznia 2016

Poczytaj mi Mamo

Bazyli ma nowa pasję. Namiętność ogromną, która zaczyna troszkę utrudniać nam codzienność. A są nią... KSIĄŻKI! Ha! Dumna jestem z siebie, bo jeszcze dwa lata temu Roś był wręcz molem książkowym, natomiast Bazyli pogardzał słuchaniem czytanych przeze mnie krótkich historyjek. Teraz to Bzyl prosi, chodzi za mną z książeczką, słucha jak zaczarowany. Roś, wybredny, nie każdą książeczkę akceptuje, więc przysiada się do nas, lub nie. A my... czytamy!

Więc o co Ci chodzi Matko? - spytacie.
Ano sprawa się skomplikowała, z dwóch powodów:
1. Bzyl prosi o czytanie najczęściej w momentach, gdy bardzo trudno jest to zrobić (gdy rozmawiam przez telefon, myję włosy, gotuję itp.). Prośba ma charakter nakazu z podkreśloną natychmiastowością i odroczenie wykonania rozkazu bądź przeciąganie tekstem: Poczekaj, za chwilkę - doprowadza Bzyla do białej gorączki.

2. Drugi powód jest równie dla nas trudny - mianowicie, gdy Bzyl upoluje jakąś pozycję, trzeba ją czytać 40 razy z rzędu. Wiem, że to u dzieci normalne, przerabiałam to z Roszkiem, ale Bzylek ma tę cechę wyolbrzymioną do potęgi. Dojeżdżamy do ostatniej strony książeczki, a On już odwraca ją na pierwszą stronę i prosząco patrzy. I tak 20 razy. Wieczorem jest to do przeżycia, ale kiedy zbiera Mu się na czytanie rano, wiem, że zaczniemy dzień awanturą. Przeczytam raz, dwa i kończę. Albo odmawiam od razu. Tłumaczenia nie mają sensu, bo Bazyli jest impregnowany na hasło: ZACZEKAJ.

I tak się ganiamy po domu z książeczami, ukrywamy ulubione tytuły w sekretnych skrytkach, bądź ukrywamy siebie. Ale Bazyli czuwa. Wydaje mi się, że próbuje nas szantażować - nie chce siadać na kibelek, odmawia kilka razy, po czym przychodzi z książeczką i prowadzi mnie do ubikacji.

Wynajmę czytacza, za głodową stawkę, wikt i opierunek.
Niech czyta, lub z pamięci gada, Teletubisiowe przygody, Świnka Peppa i jej przyjaciele, Zwierzątka na wsi i inne pasjonujące teksty.

Podania proszę wysyłać na adres: skonamapoczytam@poczytajautyscie.pl

PS. U nas nadal sucho (poza małymi wyjątkami i kupkami). Pojechaliśmy do Zielonej Góry i było... sucho! W przedszkolu jest... sucho! W domu - sucho! W gościach - sucho! Na spacerze - sucho!

Cuda, cuda ogłaszamy!



1 komentarz :

  1. Szkoda,że nie mieszkacie w GŁOGOWIE chętnie bym poczytała.A może nagrać i słuchawki

    OdpowiedzUsuń