wtorek, 7 kwietnia 2015

M. N. G.

Roszek, poirytowany faktem, że Babcia, zamiast usiąść i go huśtać, gada z Mamą, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce (a raczej usta). Przytaszczył do Babci krzesło ogrodowe i tonem nieznoszącym sprzeciwu rozkazał: Siadaj!
Kopary nam opadły i stałyśmy w niemym zachwycie nad tym komunikatem - klarownym i adekwatnym do sytuacji. Sypią się z Roszka słówka, zwroty, nie zawsze jeszcze właściwie użyte, ale jednak.

Do tej pory Roś potrafił nazwać jedzenie, które zobaczył, teraz przywołuje nazwę z zakładek swej pamięci. Zamiast leniwego i prostego am słyszę konkretną prośbę: Chlebek! Banan!

Bazyli raczy nas jednosylabowcami - częstotliwość nie poraża, bo jest to jeden przebłysk tygodniowo, ale za to jaki ma piorunujący efekt!
Przyłapałam Bzyla bladym świtem w kuchni na dole, jak wykradał dziadkowi banany. Spytałam:
- A co tu się dzieje?
A Bzyl, z miną przyczajonego niewiniątka, siedząc na szafkach kuchennych ze zdobyczą w rączce, powiedział:
- Ba.
Co się Matka głupio pyta? Nie wie, że to żółte i wygięte, co właśnie udało mi się zmyślnie wyniuchać, zlokalizować i podprowadzić,  to ba(nan)?

Pojawia się też MAgiczna MAntra czyli mama.
Jeszcze nie jako wołacz. Raczej wyszeptane, w zamyśleniu, jakby z inej planety.
Ale JEST!

Więc rozgrzewam klawiaturę, gimnastykuję palce, wygrzebuję spod tony kurzu słowniki - już niebawem (zważywszy na szalone tempo rozwoju moich dzieci będzie to ładnych parę lat) będę mogła chwalić się na blogu przezabawnymi konwersacjami z Endorfinkami.

W chwili obecnej jest to absolutny szczyt moich marzeń.

Marzeń Niepoprawnej Gaduły.



1 komentarz :

  1. Olśniło mnie! Przy tej Mamie i przy tej Babci - chłopaki nie mają wyboru.
    Zaczną mówić jak katarynki, nie zdążysz zapisywać.A ja marzyłam, że będą tańczyć, założą teatr gestu więcej znaczącego niż kruche słowa.

    Nic nie szkodzi. To się przecież nie wyklucza, łagodnie wyreżyserujesz spektakle obu rodzajów!

    OdpowiedzUsuń