czwartek, 22 stycznia 2015

Tron

Choć wiele już przeszliśmy w naszym rodzicielstwie, to jest jeden temat, na samą myśl którego oblewają nas zimne poty.. PIELUCHA. Jej ciągła obecnośc w portkach Endorfinek kłuje wyrzutem sumienia.
Nie udało się do tej pory. Prób było wiele. Kończyły się Potopem lub Dramatem w Siedmiu Aktach.

Przeczytałam wiele referatów na ten temat, usłyszałam wiele rad.
I postanowiłam zrobić to po swojemu.
Na spokojnie,
Bez żadnego "musienia".
Zdecydowanie lepiej funkcjonuję, gdy nie dyszy mi nad karkiem przymus ostateczności.

Więc rozsiadają się Panowie na tronie.
Czasem łaskawie coś z siebie wydalą..


A skoro mowa o tronie, to zdarzają się popisy iście królewskie..
Roch, wysiedziawszy swoje, opuścił tron, po czym, rozebrany do rosołu, wszed do brodzika z czystą, pachnącą wodą przygotowaną do kąpieli i ... tam dokonał dzieła.

Można? Można!




1 komentarz :

  1. świetna nakładka , my po mału również wdrażamy od pieluchowania Jaska na razie ma frajdę z sikania na stojąco do ubikacji .Jednak do uzyskania rezultatów brak mi rodzicielskiej konsekwencji i raz go zawołam a raz nie efekty nie powalają (hm ciekawe dlaczego ) po za tym bez bicia się przyznam ,że z pielucha jest mi wygodniej , duzo chodzimy a w tym mieście mało jest miejsc gdzie można się załatwić bez wystawiania na widok publiczny zagrożony kara mandatu .Obiecałam sobie ,że w to lato sie nauczymy .

    OdpowiedzUsuń