czwartek, 11 grudnia 2014

Pisklę

Bazyli jest brzemienny w słowa. W napęczniałym brzuszku nosi zalążki wołaczy, miejscowników i okoliczników. Z jego usteczek sączą się przedwiośnia tego, co nadchodzi wielkimi literami.
Mama... wypowiedziane gdzieś w dal, jednak tak wyraźne, że daję sobie prawo do odrobiny euforii. Tak długo pościłam.. Pa pa - zdobyło dwóch nausznych świadków. Da di be bu ma mo - dziwaczny język kosmity, a jednak werbalny znak istnienia.

Epizody, przebłyski, olśnienia...

Wykluwa nam się pisklę mowy.
Kiełkuje pod językiem zielona gałązka nadziei.

Taś taś! Słowa! Taś taś!

2 komentarze :

  1. Dawno nie pisałam, ale czytam... Jako polonistka z długoletnim stażem jeszcze raz proszę o wydanie tego bloga w formie zwartej. Przepiękny język, wyszukane metafory... Wiem, to Wasze życie... Moje też nie jest kolorowe. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się w zupełnośc co do jezyka :) trafiłam przypadkowo i wsiąkłam zupełnie. Ale też sporo blogów wydanych jako książki traci coś, nie wiem czemu..Trudna materia do obróbki może.

    OdpowiedzUsuń