poniedziałek, 11 sierpnia 2014

JESZCZE

Powróciliśmy z wielkiej Warszawy, z wesela najwspanialszego z możliwych, i zastaliśmy słodkie dzieciątka w czułych objęciach dziadków i cioci. Ale dziś od rana, gdy tylko Bazyli wyczuł zmianę warty - darł się jak opętany. Bo chciał banana (mój domysł). I tu interesy: terapii i rodzinny - się niestety wykluczają wzajemnie. Bzyl mianowicie ma teraz ćwiczyć komunikację, więc dajemy Mu banana w plasterkach, a on za każdym razem ma ładnie pokazać umówionym gestem, że chce JESZCZE. Tylko banan wreszcie się kończy, a Bazyli grzecznie pokazuje JESZCZE, i gdy nie ma ciągu dlaszego konsumpcji - wpada w iście diabelny szał. Bo przecież tak ładnie pokazał JESZCZE, a tu zonk.

I jak Mu wytłumaczyć, że nie może zjeść pięciu bananów pod rząd, choćby nawet wyrecytował mi w języku migowym całego "Pana Tadeusza"?


Uciekamy od takich głupich pytań bez odpowiedzi. Nad morze.
Jutro wymarsz.

PS. Do wszystkich tych, którzy dzielnie trzymają kciuki za Roszkową znajomość z nocnikiem: możecie puścić! Wstrzymaliśmy akcję, tak jak napisałam, dnia 4 sierpnia o godz. 14.45, gdy skończyły się suche majty. Wrócimy do tematu gdy podleczymy pęcherz.

3 komentarze :

  1. My na ten przykład ćwiczymy gest na huśtaniu. Przez tatę. Więc gdy tacie mięśnie padają, gładko przechodzimy do gestu . Nie bez płaczu. Ale oba ma już Julek wykute na blachę. ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykasowało mi "koniec". Bo od przechodzimy gładko do . Oczywiście. :)

      Usuń
  2. Gest koniec bo pewnie korzystacie z Makatona powinien z czasem rozwiązać problem,. Pozdrawiam mama Kajetana

    OdpowiedzUsuń