sobota, 7 czerwca 2014

Historie żywieniowe

Jednym ze składników terapii autyzmu jest właściwa dieta.

Cukier powinien być wykluczony, ponieważ powoduje zagrzybienie organizmu, a to nasila u autystów zachowania autystyczne. Od pół roku żyjemy bez cukru (pomijając małe wieczorne grzeszki rodziców, gdy dzieci śpią). Osładzamy chłopcom życie zdrowymi zamiennikami cukru - stewią i ksylitolem. Ale od cukru uciec łatwo nie jest - zawiera go niewinny ketchup, słone paluszki dla dzieci, każdy jogurt owocowy, każdy napój dla dzieci, ba, nawet połowa chlebów na półkach w sklepie jest z cukrem! Nie wspominając o słodkich obiadkach w przedszkolu, notorycznych słodkich prezentach od gości, kończąc na wiecznych tłumaczeniach wiekowym prababciom, że: N I E  W O L N O  i  K O N I E C. Tak, eksmisja cukru skomplikowała nam nieco codzienność, ale dajemy radę. A teraz się okazuje, że to tylko przedbiegi..

Bo najlepiej odstawić też gluten i kazeinę. Czyli: wszelkie pieczywo, makarony, pierogi, kluchy są be (chyba, że wyczaruję bezglutenowe). Owoce - be - mają jednak cukier. Sery, mleko - jednym słowem nabiał - też fuj. Ziemniaki również są ble, bo ze skrobią. Co zostaje w hipotetycznym menu Bazylka? Jaja, mięso, warzywa (których nie je), kasze i ryż (których nie je), wszelkie strączkowe historie (fasola, ciecierzyca itp. - których... nie jada, oczywiście).

Wszystko pięknie, ale pojawia się problem: prawie wszyscy autyści mają bardzo silną wybiórczość pokarmową - jedzą tylko pokarmy o określonym kolorze, albo konsystencji, albo smaku. Bazyli nie jest wyjątkiem. Jadłby tylko ziemniaki i chleb, co, jak wiemy, mu podobno nie służy. Cokolwiek innego muszę przemycać - w papie z ziemniaków lub na chlebie, najlepiej w postaci papy. Okruszynka marchewki, która zawieruszy się w ziemniaczanej brei swą bezczelną pomarańczową barwą potrafi wzniecić w Bazylowym mózgu wybuch nuklearny. I zamiast obiadu mamy godzinę rozdzierającego wrzasku. Nawet, jeśli nic już w Bzylka nie wmuszam. Sam fakt, że śmiałam skazić mu danie intruzem marchewkopodobnym jest wystarczająca zniewagą by drzeć japę jak Janis i tłuc mamę ile sił w trzyletnich łapkach.

Tak, takie to są nasze historie żywieniowe..

W związku z tym, że odpowiednie zbilansowanie posiłków Bzyla to nie lada wyzwanie - zaliczyłam spotkanie z Panią Dietetyk specjalizującą się w dietach dla autystów.

Wnioski i konkluzje:
Mięcho, mięcho, mięcho. Na śniadanie, na obiad, na kolację. Oczywiście w formie kotletów, które jako wegetarianka z 16-letnim stażem będę z wielką radością ochoczo na zapas smażyć. Chyba w alternatywnym życiu, które, mam nadzieję, już niedługo ktoś się zlituje i mi podaruje, bo w obecnym czasu na kuchenne romanse z garami brak.

A Bazyli formy kotleta nie toleruje. Mięsko tylko w asyście ziemniaczanej brei. Ano.




I finałowe pytanie: jak długo dziecko pociągnie na chrupkach kukurydzianych i chlebkach ryżowych?



4 komentarze :

  1. Magda, pamietaj , ze to z tym cukrem , glutenem, kazeina, suplementami diety itd. to tylko jedna z taorii.teorie sa rozne. tu w niemczech wiekszosc rodzicow odeszlo zupelnie od wszelkich diet."nowi " w ogole ich nie stosuja.my sie swiadomie zdecydowalismy przeciwko dietom.wiem, ze dietowy nurt w polsce jest bardzo silny, ale warto po prostu o tym wiedziec , ze autyzm na calym swiecie ten sam , a terapie rozne ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rosiu! sto latek, zdrowia i radości!

    OdpowiedzUsuń
  3. MAdziku mam dla Was kilka przepisów na efektowne przemycenie Bazylowi innych produktów które powinny być w jego diecie a ich z wiadomych przyczyn nie toleruje i chętnie się tymi przepisami podzielę
    :)
    tymczasem pozdrawiamy Tadek i Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój uczeń dopiero w wieku 13 lat przeszedł na dietę bez cukru i bez glutenu (chociaż tu rodzice przyznają, że nie stosują tak książkowo). Sukces jednak jest młody schudł, o to nam chodziło, ale głownie spadła liczba zachowań agresywnych, wyciszył się ma mniej tików itp.
    W naszym przedszkolu, jedna z mam 4 latka przeszła teraz małym na dietę i dziewczyny widzą postępy w zachowaniu i mowie. Ja skupiam się zwykle na cukrze i tu proponuje zawsze rodzicom o ograniczenie. Cukier pobudza, a potem jak spada, a dzieciaki dopada taka pocukrowa depresja .
    Pozdrawiam mama Kajetana

    OdpowiedzUsuń