sobota, 1 marca 2014

Czary

Wczoraj rano Roszek miał randkę z Panią Ewą. Przedstawiłam sytuację i się zmyłam. O odpowiedniej porze stawiłam się po odbiór Rocha. Bałam się tego, co usłyszę. A usłyszałam, że:
- samodzielność leży, ale jest do wypracowania, bo Roszek nie jest taki głupiutki, tylko taki leniwy,
- wiele czynności całkiem nieźle Mu idzie (np. mycie ząbków),
- fajnie gada i raczej się jeszcze bardziej rozgada,
- trzeba konsekwentnie stawiać Mu zadania i polecenia do wykonania - najpierw proste: daj, zrób tak itp.
- i najważniejsza dla mnie rada; trzeba zwolnić, skupić się na tych podstawowych czynnościach (ubieranie, jedzenie itp.).
Po czym Pani Ewa powiedziała: Roszek, ściągnij kapcia.
I Roszek ściągnął.

Czary.

I chyba do mnie dotarło.
Zwolniłam.
Efekt?

Od dziś Roszek sam sobie włącza Elma!!!! Huuuuuuura!

Bzylek natomiast ma gorsze dni - już myślałam, że rozdzierające wycie mamy za sobą, a jednak... Histeryczny taki się zrobił.

Jak Mamusia czasami, a nawet często.



1 komentarz :

  1. Inwencja brzdący co do zabaw zdecydowanie przekracza umysł poważnego dorosłego.

    Stoję na ścieżce, Hanutka(2 latka 3miesiące) biegnie daleko na pole, gdzie pies leczy się pożeraniem trawy, patrzy na mnie i czeka.
    Roztwieram ramiona, ale to nie wystarczy

    "Mów do mnie"- prosi

    wtedy pokrzykuję - "chodź do mnie, Haniu, chodź"

    Wtedy szybko przybiega, daje się złapać w pasie i okręcić 7 razy, biegnie w inne, dalekie miejsce na polu i ...
    "Wołaj!"

    -"Chodź do mnie Haniu, chodź"

    Po siedemnastu razach, niebo już wiruje razem z nami, Babcia zipie, a zabawa dopiero ROZKWITA
    Hania promienieje

    (na szczęście przechodził ostry pies i utrzymywanie naszego w ryzach zmieniło tory zabawy na inne)

    Magdo, Menedżerko, chodź do nas, chodź!

    OdpowiedzUsuń