sobota, 22 lutego 2014

Bałaga

W czwartek wieczorem zapowiedziała swoje przyjście - dreszczami, marudzeniem. Wzięła Roszka z prawa, z lewa, pokąsała, zamroczyła. Na pomoc przybył Nurofen i po kilkugodzinnych bojach się z nią rozprawił. Tak skutecznie, że dzisiejszej nocy już jej nie w smak było się pokazywać. Taki romans na jedną - Roszek i Zołza Gorączka.

Bzyl, choć daje popalić i krzyczy o byle co, zaskoczył nas dziś rano. Wziął mój telefon komórkowy i przyłożył sobie do ucha. Taka błahostka. Pewnie rodzice zdrowych dzieci nawet by tego nie dostrzegli, ewentualnie przyjęli za oczywistą oczywistość. A dla nas Święto - bo Bzylek zrobił z telefonem to, co robi Mama. Czyli NAŚLADOWAŁ. A to w terapii autyzmu słowo klucz, słowo wytrych.

Roś rozgadał się przepięknie. Dla Niego to odkrywanie nowego, jakże potężnego narzędzia komunikacji. Dla nas wieczna zagwozdka i logistyczne wyzwanie.

Roś chce bajkę. Wiem, że Teletubisie (a jakże!).
- Którą chcesz baję Roszku?
- Bałaga.
-???
- Bałaga!
-???
I wreszcie Roś, poirytowany niskim IQ Mamy, zaczyna mówić powoli i dość wyraźnie:
- Och... co... za... BAŁAGA!

[Tytuł bajeczki: Och, co za bałagan!]

Szczęka mi opadła i wycałowałam dziecię swe, i pobiegłam P. budzić (2 w nocy była) i radowaliśmy się do rana.
Ha!

1 komentarz :

  1. Też bym budziła - nie bacząc na porę - dzwoniła po znajomych, obwieszczała wokół, że syn tyle logicznego, właściwego wypowiedział i zakomunikował. :) Pięknie, Roszku! gadaj dalej! Bazyl, jak ja rozumiem radość twojej mamy. Tak trzymaj, chłopaku! :*

    OdpowiedzUsuń