piątek, 9 sierpnia 2013

Umc umc umc

Zapomniałam napisać, że nasza wczorajsza radosna twórczość u Roszka to było TRIO! Roś-perkusista zapodawał rytm biciem swojego dzielnego serduszka, a my do tego PIK-PIK-PIK śpiewaliśmy różne nasze rodzinne hity. Ale są też łzy, wycierane po cichu, tak, by nie usłyszał. Bo to nie są Wczasy pod Gruszą. Dziś mija tydzień od operacji.. Pierwszy raz od 4 lat pierwszą moją czynnością po przebudzeniu nie jest ubieranie Gusia i Bzylka, podawanie leków, karmienie. Upiorny to widok - ukochane ciałko, bezwładne. Pokrowiec na zahibernowaną duszę. Ona gdzieś tam jest, ale oczy - jej okna na świat - pozostają zamknięte. Proces zdrowienia Rosia potrwa długo. Najważniejsze, że na końcu tego ciemnego tunelu widać wciąż światełko. Dziś włączono Mu kolejny antybiotyk. Deliberują, czy odstawić leki zwiotczające.

1 komentarz :